Legion

Wychodząc z więzienia człowiek cieszy się, że wreszcie opuszcza to miejsce i wychodzi na upragnioną wolność. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, jak ciężko jest tutaj po tej stronie muru, kiedy to trzeba samemu o wszystko się zatroszczyć. Trzeba zapewnić sobie miejsce do spania, wyżywienie oraz pieniądze na własne potrzeby. W więzieniu podstawowe potrzeby są zaspokajane bezpłatnie, natomiast tutaj nie jest już tak prosto i kolorowo, jakby się mogło wydawać. Tu o wszystko trzeba walczyć ,aby nie dać się pochłonąć czasom przeszłym i aby żyć a nie wegetować, aby zaspokajać swoje podstawowe potrzeby, dlatego im jest ich mniej, tym lepiej.

Należy też pamiętać, że opuszczając więzienie jesteśmy niejako wykluczeni ze społeczeństwa, w związku z tym wcale nie jest nam łatwo, a na pewno trudniej niż przeciętnym ludziom. Mając na sobie to piętno jesteśmy jakby naznaczeni, z łatką kryminalisty, bandyty, złodzieja, itp… Wiążą się z tym pewne kłopoty, ale też uniedogodnienia i dyskryminacja, ponieważ np. potencjalni pracodawcy niechętnie przyjmą do pracy kogoś z więzienną przeszłością, a już jak mieliby wybierać między osobą karaną a niekaraną, wybór byłby oczywisty.

Wiem to z własnego doświadczenia, kiedy po 8 latach odbywania kary pozbawienia wolności wyszedłem na wolność. Owszem, cieszyłem się bardzo z wyjścia; lecz ten uśmiech nie trwał długo. Przestałem, kiedy napotkałem problemy i trudy dnia codziennego, kiedy to musiałem intensywnie szukać pracy, kiedy musiałem mieszkać w ośrodku dla bezdomnych meżczyzn, kiedy nie miałem co zjeść ani się w co ubrać. Wiedziałem, że o wszystko muszę zadbać sam i sam wszystko zorganizować.

Otaczało mnie niewielkie grono bliskich znajomych, ludzi szczerych, przychylnych, chętnych do pomocy. Nie mówię tu o rodzinie, ponieważ ta zostawiła mnie już dawno temu, tak po prostu, bez słowa wyjaśnienia, bez powodu.

Wiele zawdzięczam tymże ludziom, których uważam za swoich przyjaciół, mentorów życia. To Oni dali mi zjeść, pomagali w każdy możliwy sposób, pokazywali „jak się tu żyje” po tylu latach w izolacji. Jeden z tych przyjaciół pomógł mi też w znalezieniu pracy.

To co osiągnąłem dotychczas, jest też zasługą medytacji, buddyzmu ZEN, ponieważ włeśnie dzięki niej stałem się innym człowiekiem, z innym tokiem myślenia, opanowanym, konsekwentnym, świadomym siebie i swoich możliwości, ale też słabości i niedoskonałości. Dzięki spotkaniom medytacyjnym jestem całością- w przeciwieństwie do przeszłości, kiedy i duchem i ciałem byłem rozrzucony we wszystkie strony, niespokojny, niestabilny, rozdarty, nie wiedząc czego chcieć od życia. Teraz stan ten się zmienił, wraz z moją zmianą nastąpiła zmiana otaczających mnie spraw. Wszystko jest inne niż dotychczas, lepsze, wartościowsze, prostsze. Potrzebowałem dużo czasu, aby to wszystko osiągnąć, aby wytrwale podążać do przodu…

Nie jest mi łatwo, ale jestem dumny z siebie, że świadomie żyję i uczestniczę w tym codziennym życiu, że tak wiele osiągnąłem w tak niewielkim czasie.

„LEGION”