Moje odczucia po opuszczeniu zakładu karnego – Łukasz

Okres, który tam spędziłem wpłynął na mnie dość odczuwalnie. Patrząc na osoby, z którymi miałem tam do czynienia , potrafiłem wyciągnąć masę wniosków. Życie jest największym nauczycielem. Wiedziałem, że bardziej muszę się przyjrzeć sobie, by nie wynieść złych emocji na wolność. Natknąłem się na artykuł o buddyzmie zen. Postarałem się o numer do kogoś, kto mógłby mi pomóc dowiedzieć się coś więcej. Zadzwoniłem do pani Magdy, która dała mi informacje, które mi pomogły. Zagłębiłem się w nauki zen. Zacząłem praktykować. Pani Magda podała mi numer do osoby, która by mogła do mnie przyjeżdżać na spotkania. Praktyka się rozwijała, a wyrok dobiegał końca. Myśli o wolności, nieprzerwany ich ciag, chaos powoli ustawał, a ja mogłem to wszystko sobie poukładać. Odczuwałem spokój, który pozwalał na właściwe pozytywne myślenie.

Gdy się otworzyły przede mną drzwi na wolność, poczułem radość oraz gdzieś tam w głębi lęk, bo w końcu 5 lat to dość długi okres. Pierwsze dni były dla mnie jak dla nowonarodzonego dziecka. Wiele się pozmieniało, oczywiście liczyłem się z tym, ale dopiero gdy się z tym skonfrontowałem, zrozumiałem jak wiele. Niektórych ta nagła zmiana może naprawdę przerazić, jeżeli chce się prowadzić uczciwe życie, ale w całym tym chaosie świat wygląda pięknie, wystarczy się zatrzymać, usiąść, doświadczyć. Nic tu nie przychodzi łatwo, wiele rzeczy trzeba ominąć szerokim łukiem, ale jest to, na co się czekało tyle czasu – wolność, którą można wykorzystać na milion możliwości, zależy to od nas samych.

Praktyka siedzenia w zakładzie a na wolności jest inna, tu się odczuwa tę głębię spokoju, bardziej się relaksuje, a po całym siedzeniu nie patrzy już w kratę, doświadcza się życia w pełni.

Łukasz

PS. Dziekuję za pomoc w odnalezieniu spokoju, którego szukałem. Moja droga jest długa, ale wiem, jak po niej mam się poruszać, nie boję się upadków, utrudnień, bo wiem, że jedynie mogą one mnie wzmocnić.