Pierwszy list od Darka – Darek

Postaram się opisać w skrócie i to bardzo dużym skrócie, to co zamierzam robić na Terenie Lubelszczyzny jako członek Stowarzyszenia PRZEBUDZENI.

Zakres pomocy: wszelkie kłopoty ze znalezieniem tymczasowego lokum / szczególny nacisk będzie kładziony na byłych więźniów i ludzi wykluczonych społecznie, tj. alkoholików , bezdomnych, bezrobotnych, bezradnych… Prowadzę też skuteczne zajęcia na temat ASERTYWNOŚCI W RZECZYWISTOŚCI. Zakres działań jest szeroki z racji tego, że dysponuję energią, czasem i Pogodą Ducha płynącą od Dalajlamy, Yutanga Lin, wszystkich ludzi dobrej woli no i oczywiście mniszki buddyjskiej z Wrocławia Magdy W., która wierząc we mnie i w mą praktykę buddyjską, wspomagała mnie w Więzieniu.

Więc może opiszę swe perturbacje związane z Wymiarem Sprawiedliwości.

Mianowicie będąc chłopakiem ze Starego Miasta w Lublinie dość szybko zacząłem pić, a że dodatkowo chciałem brylować w towarzystwie i być zauważanym przez ojca, popadłem w konflikt z Prawem. Już na początku swej dorosłej drogi zacząłem handlować na Bazarze przy 1000-lecia w Lublinie, w 80-tych latach była to spekulacja i w myśl różnych ustępów o spekulacji i sławnego artykułu „…przestępstwo ciągłe…” i Dekretu o Stanie Wojennym podczas ferowania wyroku; dostałem 3 lata i odbyłem to ‒ bez trzech miesięcy z racji Amnestii w 1984 ‒ niemal w całości mając już wtedy swą drogę pojmowania niestandardowego i silnie zakorzeniony przez mych dalekich protoplastów NONKONFORMIZM, który jest bardzo dobry, lecz jak wszystko co dobre wymaga też i wyrzeczeń…

W międzyczasie byłem też zafascynowany naukami Wschodu: Klasztor Shaolin, Bruce Lee, jego uczeń Chuck Norris i syn Brandon itp. Film „Klasztor Shaolin” i ” Wejście Smoka” sprawił, że postanowiłem właśnie trenować karate. Jestem samoukiem, więc i to trenowałem w teorii, brutalnie weryfikowany przez mego kolegę, który ma kilka DAN… Oczywiście wszystko to było przeplatane alkoholem, który co prawda nie smakował mi nigdy, lecz był znieczulaczem i trzymał mnie w mym środowisku. Me wyczyny pijackie były swego czasu znane w całej Polsce ‒ oczywiście były to negatywne czyny…

Zajmowałem się też pomocą innym i w tej kwestii mam ciepłe wspomnienia związane np. z nieżyjącym już ks. Mazurem, który dał mi szansę pomagać trochę w „BRACTWIE św.Brata Alberta ” w Lublinie… Bardzo tę naszą współpracę ciepło wspominam po dziś dzień. Z racji tego, że mam otwarty umysł, jestem komunikatywny, mam fantazję i wiele niekoniecznie osobno pozytywnych rzeczy, jeździłem po Polsce a nawet Europie na przełomie lat 89‒92 i pomagałem ludziom; sam oczywiście też z tego korzystałem. Stworzyłem wtedy jednak negatywne dla siebie ekonomiczne PERPETUM MOBILE, które doprowadziło mnie do tego, że w pijanym widzie za mocno uderzyłem pewnego pedofila ‒ chwalił się w mej obecności, jak to zgwałcił 12-latka ‒ to było apogeum mego życia… Wyrok: dostałem 15 lat, odsiedziałem 14 lat od XXI wieku przeobrażając się z tzw. polskiego katolika ‒ modli się a robi swoje ‒ z sercem wyznającego nauki buddyjskie człowieka, no może nie świętego, lecz nie obłudnego i prostolinijnego…

Wyrok mnie nie przeraził, gdyż czytając książkę Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i Kara” wiedziałem, że coś koło tego dostanę, lecz zawalił się mój świat odnośnie filozofii karate i w ogóle Wschodu. Użyłem swego rodzaju broni do ataku i zabiłem istotę żywą, bez względu jak bardzo on dużo złego narobił, był jednak człowiekiem… Po wyjściu na Wolność dla takiego Przebudzonego jak ja był to zimny prysznic w postaci oceanu: małostkowości, oszustwa, materializmu ponad godność ludzką… I ja też wpadłem w ten wir i z racji tego, że byłem uczciwszy niż przed wyrokiem, a Polska poszła w drugą stronę, zostałem dotkliwie doświadczony przez oszustów i innych pasożytów.

Teraz z plejadą komorników na karku, urzędem skarbowym (zaległe podatki) , ZUS-em (zaległe składki) i wieloma jeszcze długami postanawiam wchodzić w ten 2010 rok jako Człowiek, który jeszcze się nie poddał, a wprost przeciwnie. Tryskam tak dużą energią do działania, że to co wyżej opisałem, robię na tzw. HAMULCU BEZPIECZEŃSTWA… Nie wspominając o stricte medycznym aspekcie mych działań na terenie Lublina i nie tylko ‒ uświadamiam ludzi o szkodliwości artykułów żywnościowych, farmaceutyków itp, robię masaże relaksacyjne w rytm uspakajającej muzyki i też mym marzeniem jest jeszcze rozszerzyć to o masaż Tybetański; leczenie dźwiękiem i wibracją mis i leczenie GONGIEM (wibracje zewnętrzne). Reasumując: jest we mnie bardzo duży KONGLOMERAT Dobra, chęci dzielenia się nim, chęć działania ponad wszelkimi materialnymi aspektami pomocy, umiejętność wysławiania się i zachowania w każdej sytuacji , kreatywność i … Praktyka Buddyjska… Taka normalna bez bufonady… Asymilacja z wieloma religiami / postrzeganie i tolerancja daleko idąca w postrzeganiu istoty początku i końca…

Wiem, że pominąłem jeszcze bardzo dużo mego ciekawego życia… Ja mogę w tej chwili powiedzieć, że jestem autentycznie P R E B U D Z O N Y M C Z Ł O W I E K I E M !!!!!!!!!!!!!!!!!

PS. A oto wszystkie dostępne kontakty ze mną:

  • Przedstawiciel ‒ budda 1964 (i niech tak będzie ‒ to jest login mój na elektronicznej wersji Mojego Miasta Lublin gdzie jestem Dziennikarzem Obywatelskim i blogerem 2008 roku),

Pozdrawiam Wszystkich, których jeszcze nie zanudziłem…

Między jednym a drugim Nowym Rokiem / 01.01.2010 / postaram się uruchomić tą dosyć dużą i oporną Machinę Pomocy z przesłaniem: NIE ILOŚĆ LECZ JAKOŚĆ POMOCY JEST NAJWAŻNIEJSZA.

POZDRAWIAM I NADZIEJĘ WSZYSTKIM ZOSTAWIAM,

KARMA TSUNDRUM ‒ Darek

Droga BODHISATTWY jest wspaniała