Witam Panią, która do mnie napisała

Witam Panią, która do mnie napisała

Na początku chcę państwu lub Pani podziękować za pomoc mojej osobie. Co do Pani pytania, a dokładniej refleksji, kim jestem? A więc zacznę może od tego, że w chwili obecnej mam prawie 33 lata,, do 27-mego roku życia prowadziłem normalne życie: praca, dom, rodzina, hobby, no i oczywiście relaks. I ten paradoks, który nazywamy relaksem, był dla mnie bardzo zgubny, gdyż to wtedy poznałem używki. Więc droga Pani nie chcę tu opisywać swojego uzależnienia od alkoholu oraz narkotyków, z którymi sobie nie poradziłem na „wolności”, ale to dopiero w tym miejscu dowiedziałem się, że jestem uzależniony. Dziś nie muszę się już bać wieść życia pełnego lęku, użalania się nad sobą, rozpaczy, osamotnienia i nienawiści. Dzień dzisiejszy może być fatalny albo piękny, to zależy od tego, jakim go uczynię. Mogę uczyć się lub pracować, spać albo czytać, odzywać się, albo zachować milczenie i to tylko parę przykładów wyborów, jakich mogę dziś dokonać. Alkohol i narkotyki odebrały „odbierały” mi wolność wyboru – i wiele więcej na długo przed tym, nim trafiłem do więzienia. Nie wiem czy moje słowa mogą Panią zaszokować, ale naprawdę wierzę, że mój pobyt w więzieniu jest dla mnie swego rodzaju dobrodziejstwem. Doświadczenie dnia było dla mnie rzeczą straszną, ale teraz na trzeźwo mam możliwość ruszenia we właściwą stronę, czy to obiorę kierunek mojej drogi, a przecież mogło być znacznie gorzej. Gdyż dopiero tu w tym miejscu dowiedziałem się o swoim uzależnieniu, a na „wolności” nikt nie chciał mi podać pomocnej ręki albo nie chciałem jej przyjąć lub w ogóle źle szukałem. Więc myślę, że jestem jeszcze potrzebny na tym świecie, o którym Pani napisała „który podlega ciągłym zmianom, w którym raz jesteśmy przegrani, a innym razem zwyciężamy”. Myślę, że teraz jestem zwycięzcą i mimo tylu negatywnych przeżyć wciąż jestem człowiekiem pełnym nadziei i dobroci dla drugiego człowieka. Staram się każdego wysłuchać, zrozumieć oraz pomóc mu w sposób, jaki potrafię. Nie wiem czy miała Pani kiedyś doświadczenie rozmowy ze skazanymi, są tu bardzo trudne przypadki oraz splatają się tu ludzie różnej maści i nawet czasami psycholog nie jest w stanie nam pomóc. Ale wtedy zawsze staram się zwrócić do tego, co nade mną czuwa, aby dać mi siłę do przetrwania tych złych dni, gdyż wiem, że w końcu przyjdą dobre. I tak jak dziś jestem szczęśliwy po Pani kilku słowach, gdyż od prawie sześciu lat nie zadał mi takiego pytania nikt. Ja tak samo nigdy nie pisałem do kogoś o tym, co czuję, co się we mnie dzieje. Ale nie byłbym sobą, gdyż jestem człowiekiem bezpośrednim, gdybym nie napisał, co mam teraz.

Stanisław