Rajmund – Ludmiła

Znam kogoś, kto w pewnym sensie utknął na dnie. Ma na imię Rajmund, ot młody chłopak pijący od zarania dziejów. Okres pobytu w więzieniu przerwał ten proceder i wydawało się, że po opuszczeniu zakładu karnego będzie zbyt zajęty, aby pić. Był jednak… chory. Rak obszedł się z nim bardzo okrutnie. Okres miodowy w życiu alkoholika trwał w jego przypadku krótko. Nikt nie wie, w którym momencie przestał utrzymywać się na powierzchni. Tylko przyszły Noblista mógłby wskazać okoliczności, które spowodowały, że ponownie sięgnął po alkohol. W szpitalu amputowano mu rękę, co niewątpliwie zachęca człowieka do autodestrukcji. Niektórzy zaczynają pić „samobójczo”: „Co mam do stracenia?- mówią. Przecież i tak umieram”.

gdzieś w tym wszystkim kryje się świadomość. Świadomość tego, co należy uczynić.

Człowiek na dnie posiada coś niezwykle cennego- pewność śmierci. To solidna baza, na której można odbudować poczucie własnej wartości.

Pewności śmierci towarzyszy spokój. Nie ma już czego się bać. Wreszcie można- niczym ten kot na pustyni- ogarnąć kuwetę życia, docenić to, co jest nam obce. Nasz pobyt na tej planecie jest pełen paradoksów. Wracając do Rajmunda, opuścił nasz świat- paradoksalnie- w trakcie pisania tego artykułu. Coś mi mówi, że ten skryty a jednocześnie delikatny człowiek nie wrócił do picia, aby się gryźć i szarpać z życiem. On po prostu wtoczył się na swoje dno. Tak chciał i nie inaczej. Pewność śmierci daje światło, podobnie jak miłość.

Ja, alkoholiczka, mająca już za sobą apetyt na alkohol, odważyłam się na taką miłość. Ona zabija. A potem wskrzesza.

Każdy z nas pisze swoją baśń. Tyle dróg ile ludzi. Ważne, aby kroczyć własną ścieżką. Dokonywać wyboru. Mówi się: Kochaj i rób ,co chcesz. To oznacza: BĄDŹ!

Bo nie jest ważne to, co robimy, tylko to, kim jesteśmy. Alkoholik i ofiara nowotworu- każdy może odnaleźć siebie. Znaleźć utraconą duszę, aczkolwiek wykorzystanie trucizny do pogłębiania świadomości stanowi odwieczny problem alchemiczny. Jeśli pijesz, bo taki masz nawyk-staczasz się na dno. Aby „wtoczyć się” na własne dno, nie pozwól sobie zapomnieć o byciu tym, kim jesteś.

W Zen mówi się: ” Zapukaj w niebo i słuchaj echa”.

Ludmiła