List od Kamila – Kamil

Dzień dobry, Pani Magdo!

Na wstępie przepraszam za lekkie opóźnienie. Wynika ono, poza nawałem zajęć, z faktu, że nie za bardzo wiem, co mam Pani napisać!

Podczas naszej rozmowy odniosłem wrażenie, że jest Pani lekko zaskoczona moim ateizmem. A przecież mój brak wiary w Boga, jakiegokolwiek, nie jest niczym nowym. Nie inaczej było podczas naszych wspólnych medytacji, a zainteresowanie religią, które do dziś trwa (choć chwilowo nie mam czasu, żeby zagłębiać się w literaturę), nie świadczą przecież o mojej religijności. Co prawda ktoś mógłby wywnioskować, że takie zainteresowanie jest przejawem poszukiwania „właściwej ścieżki”, ale uważam, się za ateistę o wiele dłużej niż się znamy. Fakt faktem, nie mam tego wypisanego na czole i nie odczuwam potrzeby składania publicznych deklaracji, być może dlatego dla niektórych znajomych takie wiadomości są zaskoczeniem.

Natomiast mój stosunek do religii nie jest wcale negatywny. Wychowywałem się w rodzinie katolickiej, od dziecka chodziłem do kościoła, mówiłem pacierze etc. Nie mam problemu z wyznaniami swoich bliskich czy znajomych, wśród których są i ateiści, agnostycy, katolicy, świadkowie Jehowy, buddyści, zielonoświątkowcy, a niektórzy uważają się za satanistów. Pewne cechy różnych wyznań mnie bawią, inne wywołują niechęć czy wręcz pogardę (np. ślepe posłuszeństwo, wiara w dogmaty, nieumiejętność samodzielnego myślenia i odróżniania co jest dobre, a co złe), ale też zmuszają do refleksji. A buddyzm? Uważam, że jest bardzo przejrzysty (najmniej radykalny, choć traktuję go bardziej jako system filozoficzno-etyczny. Nie wierzę w karmę, choć rozumiem przesłanie i staram się żyć tak, jak chciałbym być traktowany w następnym życiu, gdyby jednak prawo karmy istniało. Zaś samą medytację uważam za najlepszy sposób na rozwijanie samoświadomości, sposób na rozładowanie emocji i wyciszanie się.

Nie wiem, co mógłbym dodać w liście… Wierzę, że będziemy mieli jeszcze kiedyś możliwość porozmawiać twarzą w twarz, a wtedy ta dyskusja na pewno się rozwinie. Tymczasem do usłyszenia.

Pozdrawiam,

Gassho

Kamil