Trzeba sobie zadać pytanie, czy państwo, którego domeną jest funkcja ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza , a także represyjna w stosunku do obywateli , którzy nie przestrzegają prawa, czy to państwo przestrzega prawa w świetle prawa międzynarodowego?
Wydaje się, że Polska należy do państw, które przestrzegają praw człowieka, ponieważ gwarantuje nam je Konstytucja (są ujęte w drugim rozdziale). Jednak jeżeli chodzi o wykonywanie oraz sprawowanie funkcji represyjnej przez państwo, to zdarza się, że nadużywa ono swojej władzy wobec obywateli.
Na początek trzeba zwrócić uwagę na areszty śledcze, które są osobnymi jednostkami, a służą obecnie również do wykonywania kary pozbawienia wolności, a tym samym przejmują funkcje zakładów karnych. Odbywanie kary aresztu jest najdotkliwsze i dotyczy osób, które nie są skazane, a jedynie podejrzane, często latami. Teoretycznie areszt śledczy powinien trwać nie dłużej niż 3 miesiące, ale w praktyce bywa przedłużany, tak że wiele osób w polskich aresztach tymczasowych przebywa przez 5, 7 a nawet więcej lat, czekając na jakąkolwiek rozprawę. Do roku areszt ma prawo przedłużać areszt sąd pierwszej instancji, do 2 lat sąd drugiej instancji, a praktycznie w nieskończoność sąd najwyższy. Takie zachowanie systemu penitencjarnego jest nie tylko łamaniem praw człowieka i obywatela, ale po prostu „systemowym łamaniem” osób rzekomo podejrzanych w areszcie tymczasowym, praktycznie dożywotnio i bez wyroku.
Jak napisałam w poprzednim artykule moim zdaniem resocjalizacja w naszym więziennictwie nie istnieje i nadal jestem tego zdania, ponieważ skazani nie mają dostępu do wychowawcy ani psychologów, a to z braku odpowiedniej ilości i jakości personelu. W związku z tym za zbyt częste zawracanie głowy wychowawcy można czasem dostać karę dyscyplinarną, a tym bardziej za uprzykrzanie się lub domaganie czegoś, a już na pewno za wykłócanie się z Kodeksem karnym wykonawczym w ręku o swoje prawa podstawowe. Tymczasem wychowawcy mają tyle biurokratycznej a raczej papierkowej roboty, że często pracują po godzinach, aby temu podołać, zamiast resocjalizować osadzonych.
Zamiast rozwiązywać problem przeludnienia więzień nasz system trzyma się sztywno ustaleń formalnych i kodeksowych. W związku z tym Polska była wielokrotnie karana za zapewnienie zbyt małej minimalnej powierzchni mieszkalnej dla skazanych. Powierzchnia w celi mieszkalnej, przypadająca na jednego skazanego, powinna wynosić nie mniej niż 3m2. Przedstawiona norma dotyczy wszystkich skazanych bez względu na rozmiar odbywanej kary czy uprzednią karalność. Podany metraż to absolutne minimum, które jest jednym z najniższych w całej Unii Europejskiej. Europejski Komitet Zapobiegania Torturom po przeprowadzonych w 1996, 2000 i 2004 roku wizytacjach polskich zakładów karnych i aresztów śledczych nieustannie zaleca, by powierzchnia celi mieszkalnej na więźnia wynosiła co najmniej 4m².
Ponadto znane są powszechnie problemy osób niepalących z osadzeniem ich w odpowiedniej celi, za co wielu osadzonych jest karanych dyscyplinarnie poprzez pozbawienie paczek żywnościowych, telefonów czy widzeń(dodajmy za natarczywe domaganie się celi całkowicie niepalącej, bez osób palących). Tymczasem funkcjonariusze za celę niepalącą uważają często taką w której większość osadzonych nie pali, a paląca jest mniejszością. Podobne problemy mają osoby, które domagają się diety światopoglądowej np. muzułmańskiej (bez wieprzowiny) czy żydowskiej (koszernej) czy Świadków Jehowy, wyznawców Hare Kriszna domagających się diety wegetariańskiej. Osoby te bywają kierowane do psychiatry, czekają tygodniami albo nie dostaje diety wcale, lub są oszukiwane w złośliwy sposób. Zatem system penitencjarny nie spełnia swoich podstawowych obowiązków, czyli zapewnienia wyżywienia.
Ponadto w wielu aresztach i więzieniach system widzeń z osadzonymi jest ciągle tak „zorganizowany” , że wymusza na rodzinach i bliskich wielogodzinne stanie w kolejce zimą, na mrozie czy na deszczu, aż doczekają „łaski” wpuszczenia na salę widzeń. Rodzina czy bliscy nielubianego więźnia mogą czekać dłużej niż inni i nawet nie doczekać w danym dniu widzenia.
Jednak największa uwagę trzeba zwrócić na fakt, że osoby skazane są traktowane przedmiotowo – jak „zwykły numer identyfikacyjny”, a wychowawcy znają jedynie ich akta osobowe, a nie ich samych w związku z tym ich podstawowe prawa nie są przestrzegane. Więźniowie, którzy domagają się udziałów w różnorakich kursach czy terapiach, muszą o nie dosłownie walczyć, natomiast kiedy kadrze a bardziej ogólnie pojętej administracji zależy na uzyskaniu czegoś od osadzonych, nie liczy się ona z więźniami oraz ich podmiotowością, bo „cel uświęca środki”. Zatem poruszenie tematu człowieczeństwa osób osadzonych oraz przestrzegania ich podstawowych praw jest najważniejszą i najistotniejszą sprawą.
Równie ważną sprawą, który wymaga poruszenia są zbyt krótkie rozmowy telefoniczne np. 2 razy 10 minut w tygodniu czy ilość oraz długość trwania widzeń 2 razy po 60 minut w miesiącu, co nie pozwala na utrzymywanie rzeczywistych i autentycznych kontaktów z bliskimi.
Trzeba też sobie zadać pytanie czy niezbędne jest kontrolowanie całej korespondencji osób skazanych z bliskimi, czy ze znajomymi oraz z innymi osobami ze względów bezpieczeństwa? Moim zdaniem jest to kolejny przykład nadużywania władzy a jednocześnie przekraczanie prawa przez kadrę więzienną, która zamiast sprawdzać i kontrolować korespondencję, powinna zająć się resocjalizacją osób skazanych.
Jakiś czas temu Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził naruszenie przez Polskę zakazu tortur oraz nieludzkiego lub poniżającego traktowania w sprawach Piechowicz przeciwko Polsce oraz Horych przeciwko Polsce. Obie sprawy dotyczą statusu więźnia niebezpiecznego. Mirosław Piechowicz został aresztowany w czerwcu 2006 r. pod zarzutami m. in. handlu narkotykami oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Został zakwalifikowany jako więzień niebezpieczny i był przetrzymywany w pełnej izolacji. Skarżący poddany był ciągłemu monitoringowi, kontroli osobistej oraz skuwano mu ręce i nogi za każdym razem przy opuszczeniu celi. Te środki muszą być stosowane zawsze w przypadku nadania statusu więźnia niebezpiecznego. Takie ograniczenia stosowane były również podczas widzeń z rodziną. W trakcie pobytu skarżących w więzieniu nie pojawiły się nowe podstawy do przedłużania tego statusu.
W stosunku do M. Piechowicza ograniczenia te były stosowane przez 2 lata i 9 miesięcy. Natomiast skarżący Andrzej Horych nadal podlega takim ograniczeniom, w sumie ponad 7 lat.
Trybunał uznał, ze pierwotna decyzja o zastosowaniu statusu więźnia niebezpiecznego była zasadna ze względu na bardzo poważne zarzuty stawiane skarżącym.
Poniżej przedstawiam najważniejsze punkty uzasadnienia tego wyroku.
Jednak zdaniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, długotrwałe stosowanie tego systemu wraz ze wszystkimi jego konsekwencjami nie było konieczne w celu zapewnienia bezpieczeństwa w jednostce. Trybunał w wyroku wyraził wątpliwość, czy każdorazowe stosowanie kajdanek i prowadnic względem więźniów niebezpiecznych, bez względu na ich zachowanie było konieczne.
Szczególną uwagę zwrócił Trybunał na sposób przeprowadzanej kilka razy dziennie kontroli osobistej, która narusza sferę intymną i godność osobistą więźnia. W ocenie Trybunału nie była ona konieczna.
W ocenie Trybunału do stwierdzenia naruszenia art. 3 Konwencji (zakazu tortur) przyczynił się również brak weryfikacji, czy istniały konkretne przyczyny przedłużania stosowania tego statusu. Trybunał w wyroku powołał się również na obserwacje Komitetu ds. Zapobiegania Torturom (CPT), który również w ostatnim Raporcie dotyczącym Polski wyraził swoje wątpliwości dotyczące procedury nadawania statusu „więźnia niebezpiecznego”.
W wyroku Piechowicz przeciwko Polsce Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził również naruszenie art. 5 (prawo do wolności osobistej) oraz dwukrotnie art. 8 (prawo do prywatności). Za naruszeniem art. 5 przemawiało długi okres stosowania tymczasowego aresztowania przez ponad cztery lata oraz brak dostępu do akt postępowania. Zaś za naruszeniem art. 8 ograniczenie skarżącemu kontaktów z rodziną i cenzurę korespondencji.
Zatem jest jeszcze wiele do zrobienia w kwestii rzeczywistego przestrzegania praw człowieka w Polsce, ponieważ przyjmujemy i ratyfikujemy ustawy, co nie zawsze wiąże się z ich rzeczywistym stosowaniem.
Część informacji zasięgnęłam ze stron: www.eioba.pl oraz www.hfhr.pl.
Karolina Królak