Zacznę od tego, że ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie, gdyż nie mam jednoznacznej odpowiedzi.W różnych okresach, w zależności od posiadanej wiedzy ta odpowiedź ulegała zmianie.
I tak kiedyś oświecenie kojarzyło mi się bardziej z czymś nadprzyrodzonym, było dla mnie czymś trudno osiągalnym. Dzisiaj po przeczytaniu wielu książek z tematyki buddyjskiej, nie uważam już oświecenia jako czegoś nadprzyrodzonego. Zdaję sobie sprawę, że i ja mogę osiągnąć to oświecenie, choć wiem, że nie jest to łatwe.
Dziś oświecenie jest dla mnie takim pełnym spokoju stanem umysłu. Wiąże się też z pewną mądrością, jak żyć w szczęściu i pokoju ducha w tym pełnym zamętu, otaczającym nas świecie.
Oświecenie kojarzy mi się też ze stanem błogości i brakiem cierpienia. Po prostu dalej żyjemy na tym świecie, ale już nie cierpimy. Myślę też, że osiągając oświecenie będziemy w stanie pomóc wielu osobom, tak, aby i one mniej cierpiały.
Zgadzam się też ze słowami Buddy, iż w każdym z nas to oświecenie już jest, tylko cała sztuka polega na jego odkryciu i pełnym jego doświadczeniu.
I na dzień dzisiejszy szukam na to odpowiedniego sposobu, bo wiem, że pogoń za oświeceniem nic mi nie da i jest to podobne do pogoni za szczęściem, kiedy to im bardziej się je goni, tym bardziej się od nas oddala.