Dla mnie oświecenie jest wielką przemianą, trudno jest mówić o czymś, czego samemu się nie doznało. Uważam, że oświecenie przychodzi po przesunięciu w umyśle tzw. „zapadki”. Jest zaakceptowaniem siebie i świata takiego, jakim jest. Znika bariera przeciwności dobra i zła, wielkości i mniejszości oraz wszystkich innych rozbieżności proporcji świata. Być oświeconym znaczy znać samego siebie w każdej materii, wiedzieć jak się zachowamy w każdej sytuacji.
Przypuszczam, że ludzie oświeceni czerpią najwięcej ile mogą wziąć od świata, wykorzystują pożytecznie każdą sekundę swojego życia.
Jeżeli chodzi o moją osobę, kiedy zaczynałem praktykować, bardzo chciałem zaznać oświecenia, a nawet myślałem, że stany, które mi towarzyszyły podczas sesji były wstępem do oświecenia. Im dłużej praktykuję, mniej myślę o oświeceniu, pozostawiłem je w gestii tego, co mnie otacza.