Czy jestem mistrzem własnego życia?

Odpowiedź na takie pytanie wymaga wyjaśnienia, jak pojmuję tutaj słowo mistrz? W odniesieniu do kogoś jest to znacznie prostsze, mistrzem nazwiemy kogoś, kto osiągnął ponadprzeciętne wyniki w jakiejś dyscyplinie (np. mistrz kierownicy),    i bez problemu będzie umiał tę wiedzę, swoje umiejętności przekazać innym. Wiadomo, że droga do mistrzostwa jest długa i są na niej wysoko postawione poprzeczki, zostanie mistrzem jest w dużej mierze zależne od innych, bo jeżeli sami nazwiemy się mistrzem nie dorównując innym mistrzom, to będzie to pozorne bycie nim, więc żeby zostać mistrzem jakiejś dyscypliny, to trzeba dorównać innym mistrzom lub ich zwyciężyć. Takim mistrzem może zostać każdy, kto będzie do czegoś dążył i wygra. Jednak bycie mistrzem własnego życia jest znacznie trudniejsze do uchwycenia, bo tutaj nie ma jasno określonych standardów, że mistrzem życia zostaje, taka czy taka osoba, która nabyła pewne umiejętności, przynajmniej ja o tym nie słyszałem. Natomiast rozważając to pojęcie przez perspektywę buddyzmu, twierdzę, że mistrzem własnego życia jest ten, który zjednał się sam ze sobą, a więc i z własnym życiem, i jest świadomy siebie. Przynajmniej uchwycenie tego, że życie nie jest dualistyczne, a tylko pozornie może takie się wydawać, jest uchwyceniem tego, jak można stać się mistrzem własnego życia, a raczej mistrzem życia. Życie jest zmienne i przemija więc żeby zostać mistrzem życia, trzeba być płynnym i zmieniać się razem z nim, pozostając świadomym tego, co dzieje się wewnątrz i na zewnątrz nas, pozostając jednocześnie świadomym obecnej chwili, bez względu na to, czy ona nam odpowiada, czy też nie, przyjmując życie takim jakie jest, bez zbędnego pogrążania się w to, co już minęło. Wiadomo, co nas spotkało w życiu, pozostanie doświadczeniem i w jakiś sposób kształtuje osobowość, mistrz życia będzie świadomy tego sposobu, co pozwoli na lepsze rozumienie siebie, własnych zachowań, sposobu myślenia, reakcji, upodobań i dążeń, itd. Zrozumienie siebie, czyli zrozumienie życia jest w nim mistrzostwem, wtedy można panować nad życiem, gdy jest się z nim pogodzonym, przyjmując swoją sytuację życiową, bez względu na to, jak wygląda z godnością i zrozumieniem. Trzeba być świadomym, że jeżeli wybierzemy jakąś drogę, to zaczyna się tu i teraz, bądź jeżeli podążymy jakąś drogą, to mamy ją tu i teraz.

Mistrz gry w szachy rozumie jej zasady, wie, że to od niego zależy przebieg gry, że każdy jego ruch będzie miał swoje następstwa, jest świadomy zasad gry i tego na co ma wpływ. Mistrz życia musi rozumieć jego podstawy, musi wiedzieć na co ma realny wpływ, że zrozumienie na czym opiera się życie jest podstawą panowania nad nim, bo inaczej życie można porównać do rozgrywki w szachy, w której mistrz nie zna jej praw i porusza się chaotycznie uznając to za mistrzostwo. Jestem zdania, że mistrzem życia jest ten, który pojął prawdziwie o co w nim chodzi, pogodzenie się z życiem, zrozumienie i polubienie siebie oraz dążenie do samoświadomości jest fundamentem do stania się mistrzem siebie. Czy ja jestem mistrzem własnego życia? Staram się nim być, dążę do tego, aby mieć jak największą kontrolę nad sobą i wiem, że jeśli nawet tę kontrolę utracę, to jestem wtedy mistrzem braku kontroli, a ten mistrz gdzieś się znajduje tylko jeszcze go nie spotkałem i nie mogłem okiełznać. Nowe doświadczenia życiowe mogą postawić przede mną nowego mistrza, z którym będę musiał się zapoznać i pogodzić. Bycie mistrzem życia jest dla mnie okiełznaniem jego prawd, pozostając jednocześnie otwartym na zmiany, które przynosi, przyjmując je z pełną świadomością, że mistrz to własne życie, którym jestem ja.

Damian