List od Grzegorza – Grzegorz

Dzień dobry
Książki dwie dostałem, 4 znaczki, koperty i kartkę telefoniczną dziękuję. Ja cały czas myślałem, że Gassho to Pani nazwisko i po przeczytaniu listu od Pani zrobił mi się trochę głupio, że popełniłem taką gafę, ale zaraz wytłumaczyłem sobie , że nie popełniłem żadnej gafy tylko po prostu nie wiedziałem. Odmówiłem modlitwę za Krzysztofa, on zmarł na własne życzenie, gdyż nie chciał zgodzić się na operację. Ja oczywiście praktykuję zazen, będę chciał spokój natury umysłu, jakiego doświadczyłem w czasie medytacji przenieść w codzienne życie, gdyż po skończeniu medytacji nadal mam rozproszony umysł.  Przeczytałem Tybetańską księgę życia i umierania. W niej pisze o porzuceniu przywiązania. Od razu przypomniała mi się sąsiadka, starsza kobieta, jak przychodziła do mojej matuli, cały czas mówiła, że najbardziej będzie jej szkoda,gdy umrze futra (miała drogie futro). Moja matula miała już dość słuchania o tym futrze, więc powiedziała jej, żeby powiedziała swoim dzieciom, jak umrze, to niech ją pochowają w tym futrze i  od tamtej pory przestała już o nim mówić. Jak może dorosły człowiek aż tak przywiązać się do rzeczy, nie mogę tego zrozumieć.
Dzisiaj zagotowałem wodę w słoiku i przelałem ją do kubka z herbatą, w słoiku został jakiś fus, więc chciałem od razu  pod kranem wypłukać słoik, a on mi pękł. Byłem zły na siebie za to, jak mogłem być tak nieuważny, żeby płukać gorący słoik pod zimną wodą. Pękniętego słoika nie wyrzuciłem do śmieci, gdyż jest segregacja. Minęło jakieś 10 czy 15 minut, przyszedł oddziałowy i mówił, że jest przeszukanie celi i wyprowadził mnie na korytarz. Po jakimś czasie patrzę  a on wynosi ten pęknięty słoik (służył mi przez miesiąc). Myślę sobie, żeby słoik nie był pęknięty to bym był zły na oddziałowego, że mi go zabrał, bo na pewno i tak by go zabrał (szkła nie można mieć w celi)i już na nikogo nie byłem zły, bo niby na kogo na słoik , że pękł? Problem sam się rozwiązał, powiedziałem sobie, był słoik a teraz nie ma słoika…

Gassho

Grzegorz