List Juliana – Julian

Od dnia mojego pierwszego przyjścia na spotkanie zen do dnia dzisiejszego dużo zmieniło się w moim dotychczasowym „życiu”. Poprzez poznawanie nauk Buddy zrozumiałem wiele rzeczy, jak np. to, że wiele bólu sprowadzamy na siebie przez nasze pragnienia, przyzwyczajenia, itp. Dla mnie zen jest czymś ważnym, czymś do czego podchodzę na poważnie. Wiadomo, że z początku jest dość ciężko, przynajmniej ja tak miałem i czasami jeszcze to odczuwam, gdyż cała wiedza, którą posiadam na temat zen, potrafi namieszać w głowie. Ciężko jest dopuścić do siebie myśl, że to wszystko co poznałem przez lata mojego życia może się zawalić przez krótki okres prawdziwej wiedzy. To chyba przez to czułem, i jeszcze czasami odczuwam w sobie, jakby toczyła się bitwa w mojej głowie, a wynikiem tej toczącej się bitwy jest moje częste uczucie otępienia.

Oczywiście wiele z tego co wiem o buddyzmie jest dla mnie zrozumiałe, trochę gorzej jest z wprowadzaniem tego w „życie”, powodem tego jest w dużej mierze miejsce, w którym się znajdujemy. Więzienie jest miejscem, gdzie istnieją zasady które zmieniają całe „życie”, żyjemy jakby w innym świecie niż ten za murem. Buddyzm pokazuje jak być dobrym dla ludzi, poświęcać się im, w więzieniu często bycie dobrym, dobrym dla kogoś, jest odbierane dość dziwnie, trochę z podejrzliwością, zazwyczaj myśli się, że przez otrzymaną dobroć dający czeka na rewanż, ale tu nikt nie chce być czyimś dłużnikiem. Często też więzienie wymusza na nas bycie bardzo twardym i nieustępliwym, ustępliwość to słabość, a słaby jest nikim, w więziennym toku rozumowania. „Ja” jako osoba praktykująca czuję się jakbym balansował między dwoma światami, jednym więziennym, a drugim światem Dharmy. Można powiedzieć, że „jestem” więźniem praktykującym buddyzm który próbuje odnaleźć wspólną więź między tymi światami. „Jestem” tym ,który codziennie stara się być świadomy każdej chwili i codziennie siedzi na poduszce medytując, oraz „jestem” tym, który codziennie musi pamiętać, że jest skazanym odbywającym długi wyrok w zakładzie karnym, w zakładzie, który nie jest piaskownicą dla dzieci.

Oczywiście jeżeli chodzi o moją praktykę, to nie zrezygnuję z niej nigdy, bo jest to droga, którą chcę podążać, jest to droga, którą wybrałem sam, świadomie.

Julian