List od Andrzeja (2014)

Dzień Dobry Pani Magdo

Na wstępie chcę serdecznie Panią pozdrowić oraz serdecznie chcę też Pani podziękować za książki i kartę telefoniczną.

W ostatniej rozmowie pytała mnie Pani – co oznacza dla mnie Buddyzm oraz jak ja go rozumiem i odbieram? Muszę przyznać, że jak dla mnie jest to bardzo ciężkie pytanie i obawiam się czy będę w stanie w miarę sensowny sposób na nie jasno odpowiedzieć. Obawiam się też czy moja odpowiedź usatysfakcjonuje Panią i czy oby nie pomyśli Pani o mnie, że mój rozwój duchowy i sposób pojmowania przeze mnie istoty sprawy dotyczącej życia i w ogóle egzystencji i religijności jest bardzo płytki. Ale muszę się zebrać na odwagę i podjąć to zadanie. Mam nadzieję, że uda mi się w miarę sensownie na to pytanie odpowiedzieć. Buddyzm dla mnie jest zupełnie innym spojrzeniem na istotę życia i egzystencji oraz na tematykę samej śmierci i tego co następuje po niej. Buddyzm dla mnie jest też zrozumieniem, iż moje doczesne życie nie jest ani moim pierwszym, ani ostatnim bytem. Rozumiem też, że aby „kolejny” mój byt był bardziej satysfakcjonujący niż obecny, to jest to tylko zależne od tego, jakie obecne życie będę wiódł. Buddyzm dla mnie jest też zrozumieniem tego, że aby obecne życie i rozwój duchowy wnieść na wyższy stopień, to sam muszę na to zapracować np. poprzez medytację i poprzez prawidłowe poglądy. Buddyzm dla mnie jest nową drogą życia i samego spojrzenia na życie, w ten sposób, aby osiągnąć zbawienie i wyrwać się z koła samsary. Poglądy Buddyzmu trafiają w moje zainteresowania dotyczące życia i śmierci. Zawsze wierzyłem w reinkarnację i w to, że im lepsze życie się wiedzie, to tym lepsze życie będzie to następne.

Gdy byłem nastolatkiem, interesowałem się tematyką ezoteryczną dotyczącą ciała astralnego, gdzie przy pomocy hipnozy można osiągnąć najwyższy stopień rozwoju i np. świadomie opuścić ciałem astralnym swoje ciało fizyczne. Mocno w to wierzyłem, że jest to możliwe, gdyż miliony ludzi na świecie opisuje, iż zaznało czegoś takiego. Zresztą do dzisiaj w to wierzę, że jeszcze za życia jest możliwe opuszczenie ciała, aby odbyć podróż i wrócić z powrotem do swojego ciała fizycznego. Niestety nigdy nie miałem okazji doświadczyć czegoś takiego. Ale nawet gdyby, to te doświadczenia nie rozwiązują problemu życia ,egzystencji i śmierci oraz odrodzenia lub zbawienia.

W Buddyzmie widzę szansę, aby swoje marne życie wprowadzić na lepsze tory tj. wyższy stopień rozwoju. Chciałbym pojąć istotę mądrości płynącą z medytacji i tym samym chciałbym się jej skutecznie nauczyć, gdyż wiem że w Buddyzmie jest to najważniejsze. Wiem też, że niektórzy mistrzowie medytacji potrafią osiągnąć takie stany umysłu, które pozwalają im na to, że są w stanie osiągnąć siły nadprzyrodzone- przynajmniej tak czytałem, to też mnie bardzo interesuje i intryguje.

Podsumowując Buddyzm jest dla mnie szansą na to, abym nauczył się odnaleźć swoje życie na nowo na lepsze „jutro”. Chociaż jak Pani trafnie zauważyła, ja w sumie uciekam od swojego życia, chyba ze względu na to, że od dzieciństwa było ono marne i nieszczęśliwe. To trwa do dziś niestety.

Takie jest moje życie smutne i pełne rozczarowania, ale akceptuję je jako takie. Dlatego pokładam nadzieję w to, aby następne życie było dla mnie lepsze. Może to jest naiwne z mojej strony, ale właśnie dlatego bardziej skupiłem się na śmierci, umieraniu i tym co jest po niej. Bo życie obecne uważam za stracone głównie poprzez takie naleciałości i ciągłego pecha i brak szczęścia. Można by powiedzieć że ma to coś wspólnego z chęcią szybszego skończenia tego życia, ale nie poprzez samobójstwo, nie. Chodzi mi bardziej o to, by przygotować się do śmierci, bo przecież prędzej czy później ono nastąpi.

To tyle, co myślę i w co wierzę. Mam nadzieję, że jeśli bardzo się mylę w swoich poglądach na życie i śmierć, to Pani mi to napisze i pomoże naprostować. A tak ogólnie to mam naturę poszukiwacza i dlatego też interesuję się tą tematyką religii Bon dotyczącą „das-log” delogów. Ciekawi mnie to bardzo czy jest to możliwe a jeśli tak, to jak to przebiega i jakie możliwości z tego mogą wyniknąć. Po prostu fascynuje mnie to, tym bardziej, jeśli to ja mógłbym doświadczyć czegoś podobnego. Ja szukam czegoś niezwykłego, czegoś co pozwoli mi szerzej spojrzeć na aspekt życia i śmierci. Ogólnie Buddyzm jest dla mnie trochę jakby wiedzą tajemną pomimo jej dostępności. Tak jak Pani to trafnie zauważyła, dzięki tylko czytaniu wiele nie osiągnę, bo to tylko teoria. Więc nie mogę się doczekać dnia wyjścia na wolność, abym mógł pogłębić wiedzę i abym mógł profesjonalnie już praktykować z buddystami z mojego miasta. Po prostu Buddyzm jest to dla mnie nowa droga życia, która mam nadzieję, doprowadzi mnie do zbawienia lub, która pozwoli mi na to, bym mógł raz jeszcze wcielić się w człowieka i przeżyć życie prawidłowo.

Mam nadzieję, że udało mi się ubrać w słowa wszystko, co tak naprawdę czuję i jak odbieram Buddyzm, że wszystko to co napisałem o tym, ma jakąś wartość i że rokuje to na przyszłość na rozwój. Bardzo proszę o Pani opinię oraz o wskazówki.

Pani Magdo koniec kary przypada mi na 2 marca 2015 r., myślę że czas, który mi został tu w zakładzie spożytkuję na pogłębienie wiedzy, a może i uda mi się i prawidłowo nauczyć medytacji. Na pewno po opuszczeniu Zakładu będę się rozwijał i praktykował Buddyzm.

Mam nadzieję że nie ośmieszyłem się przed Panią w tym liście, ale jeśli do mojego rozumienia Buddyzmu będzie Pani miała naprawdę poważne zastrzeżenia, to proszę o wytłumaczenie.

Za co z góry dziękuje.

Na tym kończę ten list a na koniec proszę o wyrozumiałość w ocenie tego listu.

Andrzej