Ja w ogóle zgadzam się w pełni ze słowami Dalajlamy, że moja religia jest bardzo prosta, bo nie potrzebuję jakichś świątyń ani zawiłej filozofii czy dogmatów, ponieważ moją świątynią jest mój umysł i serce, a filozofią – dobroć. Jedyny problem na razie sprawia mi ogarnięcie tej pustki. Cały czas, kiedy rozmyślam o przyczynowości i jak obserwuję otaczający mnie świat, skłaniam się ku kreacjonizmowi, gdyż ciężko mi zaakceptować fakt, iż wzięliśmy się z nicości. Tak samo idąc drogą prawa przyczyny i skutku, chcąc zachować logikę trzeba się zastanowić nad praprzyczyną. (Co było na początku?)
Pani Magdo, ja dużo na ten temat rozmyślam, i to nie jest tak, iż ja potrzebuję jakiegoś oparcia czy chcę przerzucić na Boga odpowiedzialność za swe czyny, bo ja w pełni biorę odpowiedzialność za swoje życie i biorę je we własne ręce. Mam oczywiście swój obraz Boga i swoje wyobrażenie o nim, nie tak jak to podaje Kościół i wielu zaciemnionych ludzi w tym kraju. I naprawdę dochodzę do przekonania, iż da się pogodzić praktykę buddyjską z wiarą w Boga, gdyż dopiero wtedy gdy łączę to, to odnajduję pełnię szczęścia. Za każdym razem, kiedy próbowałem to rozdzielić i skupiałem się tylko na jednym, to brakowało mi czegoś.
Dobra, będę kończyć, raz jeszcze miło Panią podziwiam i proszę pozdrowić ode mnie resztę stowarzyszenia i Sangę.
Życzę dużo szczęścia, miłości oraz wiele radości z życia!
Tomek