Witam Was
Na wstępie chciałbym przesłać Wam trochę pozytywnej energii, serdecznie Was pozdrowić i oczywiście podziękować za możliwość korespondencji, za Wasze zainteresowanie i kontakt oraz za książkę, którą przeczytałem od razu, ale zanim ją Wam odeślę, spędzę z nią jeszcze trochę czasu, dziękuję.
Ponieważ nie chciałbym nikogo w żaden sposób urazić tym, iż piszę bezosobowo, dlatego wspominam o tym teraz, nie wiem, kto będzie czytał ten list, nie wiem też, kto będzie chciał na niego odpisać, mnie samo pisanie sprawia radość.
Co do samego buddyzmu, to zawsze mnie interesował i jakoś przyciągał, ale niestety byłem zbyt zaabsorbowany sobą i życiem i nigdy nie zaspokoiłem swojej ciekawości, aż to samo do mnie przyszło, cieszy mnie to niezmiernie, to jakby przyciąganie, już nieraz doświadczyłem czegoś takiego, a w przypadki nie wierzę.
Mam nadzieję, że wszystko o czym będę Wam pisał, będzie dla Was zrozumiałe, ponieważ nie zawsze to co zrozumiałe jest dla nas, potrafimy zrozumiale przekazać innym. Osobiście wychodzę z założenia, że nie ważne w co wierzymy, tylko to, jak żyjemy, chyba też dlatego filozofia buddyzmu bardzo mi odpowiada, choć nie do końca trafia do mnie samo pojęcie „energii”, którą to jakby jesteśmy, „dusza” jakoś bardziej do mnie trafia, może wywodzi się to z moich przekonań, a może z niewiedzy, nie wiem. Natomiast wiem, że jakby nie było sama reinkarnacja to coś pięknego i jestem jak najbardziej na tak.
Gdzieś kiedyś czytałem, że „wszyscy ludzie wiedzą, że kropla jest częścią oceanu, ale mało kto wie, że ocean jest częścią kropli”, to było porównanie do tego czym, kim jesteśmy … Podoba mi się ten pogląd i jakby dusza bardziej do mnie trafia.
Miła kobieta, z którą rozmawiałem przez telefon (pozdrawiam), prosiła bym pisał o tym, co mnie interesuje i czego nie wiem, więc:
Najbardziej interesuje mnie medytacja.
A to czego nie ogarniam to „Dhamma”.
Czy buddyzm mówi też o karmie?
Napisałem w punktach, by było Wam łatwiej. Miałem też napisać, jak się czuję?
Hmm, ogólnie czuję się dobrze, wręcz nieadekwatnie do miejsca i sytuacji w jakiej jestem, częściej doświadczam zadowolenia niż depresji, choć ostatnio czasami doświadczam też strachu, a to strasznie wyniszcza i mocno upośledza pogodę ducha, która raczej była ze mną cały czas przez ostatnie tygodnie czy nawet miesiące, no ale to właśnie jest takie specyficzne miejsce, gdzie mogą boleć nawet spojrzenia, a nastawienia innych są albo wrogie, albo nieprawdziwe, co najmniej w większości, nie wszyscy są aż tak zepsuci … Ale nieważne, ponoć w trudnych warunkach łatwiej jest rozwijać się duchowo, hmm „na dwoje babka wróżyła”. Na pewno łatwiej jest nauczyć się wybaczać, ponieważ na 10 metrach kwadratowych żyje ze sobą czterech gości, każdy ma inny charakter i inne doświadczenia, tu nie można sobie wyjść, czy zmienić otoczenia, większość jest nerwowych, druga większość to zdołowani pesymiści, obydwie grupy są niczym wampiry energetyczne, są też psychopaci i socjopaci, a ta najmniejsza grupa to ci, co chcą dać coś od siebie …
Nauczyłem się medytować wśród hałasu i wrzasków. Czasami nawet udaje mi się osiągnąć pewien rodzaj ekscytacji, wielkiej radości, szczęścia, jakie zwykle osiągałem w komfortowych warunkach na wolności ze wspaniałymi ludźmi, podczas 2 godzinnych medytacji różnego rodzaju.
Mam nadzieję, że nie przesadzę i nie zamęczę Was tym listem, moja ciekawość jest ogromna, więc zapytam jeszcze o milczenie. Mnisi, mistycy i inni praktykowali „milczenie”. Co ono daje, czy chodzi w nim o pogłębienie świadomości, czy może jest coś jeszcze?
Ostatnie pytanie na jakie się zdobędę w tym liście, dotyczyć będzie Jogi. Czy Wy – buddyści uprawiacie Jogę? Czy to jest kwestia indywidualna tak jak np. palenie papierosów? 15 lat temu widziałem plakat z mnichami, byli w tradycyjnych strojach (pomarańczowych) i stali, czy raczej trwali w przeróżnych pozach, musiało to wywrzeć na mnie wrażenie, ponieważ do tej pory pamiętam, jak wyglądali.
Ok, chyba na dzisiaj już wystarczy, jeszcze raz gorąco Was pozdrawiam i życzę Wam pogody ducha na każdy jeden dzień.
Z poważaniem Mateusz