,,Odkąd sięgam pamięcią, zawsze było ze mną coś nie tak…” Bardzo długi okres mojego życia, żyłem w przekonaniu, że właśnie jest ze mną ,,coś nie tak” lub zdecydowanie na odwrót, bo miewałem poczucia bycia genialnym stworzeniem, wszystko to nie pozwalało mi poznać, kim jestem. Sprzeczności wykluczały w moim odczuciu obraz ,,normalnego” człowieka, jaki sobie wyobrażałem. Teraz myślę, że jako młody człowiek zbyt wiele analizowałem, szukałem odpowiedzi na to, co się ze mną dzieje, czemu tak a nie inaczej się czuję, wszystko okej, ale w tym wszystkim nie dopuszczałem do siebie tego, co mówią inni, liczyło się to, co myślę ja, a reszta to nic nie wie. Stałem się ofiarą swojego ,,ego”. Powielanie wzorców, iluzji w której żyłem doprowadziła mnie na drogę uzależnień od alkoholu, narkotyków, przez co moje prawdziwe ja zostało stłumione przez dualizm, strach i iluzję. Ten ktoś tak bliski, stał się bardzo odległy. Bezczynność, w której utknąłem, zamknęła mnie w klatce, w mojej głowie rodziły się bardzo wzniosłe idee, plany, ale nic z tym nie robiłem, mały, zaszczuty przez strach przed porażką…
W całym tym bezsensie miałem mimo wszystko wrażenie, że coś mnie prowadzi, czuwa nade mną. Zawsze fascynowali mnie ludzie, którzy poprzez samodyscyplinę i ciężką pracę dochodzili do czegoś, mocno odnosiłem to do sportów, przede wszystkim sportów walki, karate, judo czy mnisi z Shaolin, gdy widziałem w różnych programach to, co potrafią robić ze swoimi ciałami, byłem pod ogromnym wrażeniem, do tego emanowały od nich ogromny spokój i życiowa mądrość – dla mnie kosmos, to czego tak mi brak.
Poznałem osobę, która praktykuje tai-chi, która mnie zainspirowała do walki z samym sobą, z tym leniem, pokazała mi, że pokonywanie słabości jest we mnie. Kierowany tą myślą rozpocząłem praktykę jogi, która intensywnie i skutecznie pozwoliła na przyjrzenie się sobie uczciwie, swoim umiejętnościom, ograniczeniom, praca jaką włożyłem w praktykę asan dała mi wgląd w to, że efekty daje uczciwa i odważna praca. Studiowanie literatury oraz rozmowy o znaczeniu istnienia pozwalają mi się podnieść, zacząć od zera. Kierując się chęcią dalszego rozwoju duchowego, praktykując jogę poznałem medytację buddyjską, której praktyka, choć niedługa to ukazała mi mnie samego w całkiem innym świetle niż dotychczas. Dzięki samej medytacji, ale też rozmowie i udzielaniu wskazówek przez panią zmuszony jestem do refleksji, które poszerzają (jednocześnie zwężając) moje horyzonty. Przeciwności, które kiedyś rozdarły mnie, teraz dają mi poczucie bycia częścią wielkiej całości. Przede mną jest jeszcze długa droga, ale świadomość, której już doświadczyłem, zachęca mnie do dalszej praktyki. Dziękuję za nauki Mistrzom, dziękuję Pani, Pani Magdo.
Z wyrazami szacunku,
Jacek
(Pędzący Tygrys)