Witam serdecznie Pani Magdo i pozdrawiam, tym razem z Sieradza.
Pytała Pani co się u mnie zmieniło, w moim nastawieniu. Więc jest tak jak dawniej, z tym że teraz jestem bardziej świadomy tego przemijania chwili i częściej udaje mi się być tu i teraz, choć nie jest to takie proste. Książki pełnią w moim życiu rolę przypominacza – co jest istotne tak naprawdę, jak dużo trzeba włożyć pracy w to, aby coś zmienić w życiu; pełnią rolę instruktora – pokazują techniki, którymi można pracować nad sobą. Paradoksalnie ten transport do Sieradza spowodował, iż zmieniłem rutynę na dalsze poszukiwanie, drążenie i subtelny wgląd we własną naturę. Dla przykładu – przeczytałem w książce, którą mi Pani przysłała, że najlepszy moment na zmiany jest właśnie teraz, bez względu na to, gdzie się znajdujesz, w danym miejscu jest właściwa chwila na początek czegoś nowego. Czytałem już to wielokrotnie na przestrzeni wielu lat, ale tak naprawdę poczułem to dogłębnie pierwszy raz.
Mijają lata, a ja w dalszym ciągu szukam drogi, którą pewnie mam gdzieś pod nosem, ale jestem na tyle ślepy, że nie mogę jej dojrzeć. Paradoksalnie więzienie daje większe możliwości pracy nad sobą niż na wolności, a nie umiem tego wykorzystać. Nawet pisanie listów jest dla mnie w pewien sposób trudne, z jednej strony wiem, że to co ważne i istotne nie da się powiedzieć, z drugiej ten umysł analityczny oceniający to co napiszę. Spotkałem tu chłopaka, który pożyczył mi książkę H.C. Cutlera „Sztuka szczęścia”, są to wywiady a raczej rozmowy z Dalajlamą. Bardzo fajna książka, ale jest jeden motyw, który mnie uderzył szczególnie: na pytanie czy Jego Świątobliwość czuje żal z powodu czegoś, co złego uczynił w życiu, powiedział, że kiedyś przychodził do niego pewien mistrz, który u niego jako przywódcy poszukiwał wskazań – choć zdaniem Dalajlamy nie potrzebował ich, bo był dojrzalszy od niego. Pewnego razu przyszedł zapytać (już nie pamiętam ) o rodzaj medytacji, jak ma to robić. Dalajlama odpowiedział, że ten rodzaj medytacji należy zacząć uprawiać w młodym wieku, żeby po latach przyniosła efekty. Po jakimś czasie dowiedział się o samobójstwie tego mistrza, zabił się, aby odrodzić się i moc zacząć medytować ten rodzaj, o który zapytał. Uderzyła mnie bezgraniczna ufność jaką darzył Dalajlamę, choć oczywiście Dalajlamie nie chodziło o to, aby się zabił.
Jest tylu wspaniałych ludzi, o których czytam, których spotykam niejednokrotnie osobiście albo z którymi dzielę cele i nie udaje mi się w ogóle nic zmienić, a może precyzyjniej czerpać z obserwacji. Jest to trudne, bo musiałbym uwierzyć poprzez doznanie, dotknięcie. Zdarza mi się być wyniosłym i głupim, bo rozgniewanym, a w sytuacjach „kryzysowych” wręcz jest to normą. Zrażam do siebie ludzi takim postępowaniem, choć w głębi serca tego nie chcę, pewnie niejednokrotnie mam rację, ale czy to coś zmienia.
Zbyszek nauczył mnie pewnej metody uniwersalnej, która mi pomaga spojrzeć z perspektywy – puszczać bez analizy to, co przychodzi, ale nie zawsze mi się udaje. Często zdarza się tak, że jestem jak zagubione dziecko, które potrzebuje wskazania właściwej drogi, więc jestem chyba jeszcze mało dojrzały emocjonalnie. Mówiłem Pani, że próbuję rzucić palenie, ale nie udało mi się, lecz od jutra będę próbował znowu. Jestem gdzieś zablokowany głęboko i ciągle popełniam te same błędy, wiem o tym, że muszę to przerobić, ale nie mogę tego dostrzec.
Podczas siedzenia w zazen są momenty, w których wydaje mi się, że się uda, czuję to, ale ucieka to nagle i tyle. Przebywanie za kratami oduczyło mnie bycia samodzielnym, nie mogę znaleźć sposobu na to, aby jeszcze tu zacząć uczyć się od nowa. W pewien sposób wszystkie decyzje podejmowane są poza nami i co byśmy nie zrobili i tak nikogo to nie obchodzi, chyba że sprawia ktoś problemy, to reagują. Takie są realia życia tutaj, a jedyne co imituje życie, to plany. Ja na szczęście już nie planuję co będzie, gdy wyjdę, bo może zdarzyć się wszystko i staram się nastawić tak, aby dopuścić każdą możliwość.
Bardzo serdecznie pozdrawiam Panią oraz całą społeczność.
Adam