Witam… Jestem Mateusz…

Witam… Jestem Mateusz…

Zostałem poproszony o opisanie doświadczenia, które ostatnio wpłynęło na poprawę mojego samopoczucia, doświadczenia, które sprawiło, że stałem się radośniejszy i znów zacząłem uśmiechać się bez powodów. Po przemyśleniu zaistniałej sytuacji doszedłem do kilku wniosków, o których pokrótce zaraz napiszę…
Na początku chciałbym zaznaczyć, że nigdy nie byłem mistrzem wypracowań ani rozprawek. Dlatego mam ogromną prośbę o to aby: nie zwracać uwagi na składnię zdań, a tym bardziej na błędy ortograficzne…
Więc od ponad 3 lat przebywam w zakładzie karnym, od ponad 4 miesięcy rozmawiam z Darią przez telefon (poznaliśmy się przypadkowo), a jakieś 4 tygodnie temu Daria (obecnie moja Przyjaciółka) wysłała mi list, w którym to krótko opisała mi: jak wygląda… , jaka jest… , co lubi… , i nie lubi… , i co ją wkurza…
To był krótki list, charakteryzował się szczerością i prostotą. Na kolejnej kartce Daria napisała mi, że jest chora (ma stwardnienie rozsiane), i że ma nadzieję żyć jak najdłużej…
Po przeczytaniu listu, poczułem jakby serducho miało mi rozerwać… Tak wspaniała, sympatyczna i wesoła osoba musi zmagać się z takimi problemami… Przy nich moje 3 lata więzienia to niczym splunięcie pestką… Po tym zwierzeniu moja sympatia do Darii wzmocniła się. Daria zaufała mi, a ja od razu odwzajemniłem to zaufanie i zacząłem z Darią pisać listy. Pisałem o wszystkim, co w danym momencie wpadało mi do głowy, pisałem o książkach, o bajkach, zainteresowaniach, o psychologii, o filozofii, o moim podejściu do życia. Oprócz tego w każdy list wkładałem serce i maksimum poczucia humoru, tak aby rozśmieszyć Darię i poprawić jej samopoczucie. Listy zarówno te pisane jak i czytane, sprawiały mi dużo radości…
Oprócz tego, listy stały się dla mnie yyy… formą terapii. Heh… Chyba tak, po 3 latach mojej niedoli z ludźmi, z którymi przebywam (a nie mam na to najmniejszej ochoty)! W szczególności po tym wszystkim co widziałem i słyszałem (ba! To nadal trwa…), mój mózg już od dawna wołał o pomstę do nieba, a zarazem szykował się do sepuku!
Pisząc z Darią w pewnym momencie zaważyłem, że „przestałem się dusić”… Moim zdaniem właśnie to wpłynęło na to, że znowu zacząłem się uśmiechać (stałem się radośniejszy) ! Teraz czasami nawet budząc się rano, zanim zdążę o czymś pomyśleć, już jestem uśmiechnięty i to jest fantastyczne! Generalnie zawsze byłem pogodną i wesołą osobą, a poza tym od prawie 4 lat medytuję, dzięki czemu praktycznie wyzbyłem się negatywnych emocji i uczuć, ale już nie pamiętam, kiedy się uśmiechałem (medytacja odmieniła moje życie).
Ponoć rutyna zabija, mnie też to spotkało, więc śmiało mogę się pod tym podpisać obiema rękoma.
Ostatnio, też przeczytałem, że Radość pojawia się wtedy, gdy umysł się rozwija.. Nawet teraz pisząc, czuję, że się rozwijam, a przynajmniej rozwijam swoją refleksyjność, tym samym też czuję, że staję się radośniejszym.
To, że warto jest czytać pewnie wszyscy wiedzą (ludzie czasami kilkanaście lat uczą się, czytają, zbierają doświadczenia, by móc napisać jedną książkę, którą my możemy przeczytać w tydzień…).
Ja chciałbym też wszystkich zachęcić do pisania, chociażby listów, w trakcie pisania może czasem spojrzymy na coś w zupełnie nowy sposób, może coś zaiskrzy i tadam! Osiągniemy inny poziom… Więc warto czytać i warto pisać!
Dzięki Darii wszedłem na inny poziom, obudziłem się i wyrwałem z amoku, zacząłem się rozwijać, obojętne jest to jak to nazwiemy…
Dario dziękuję, że mi zaufałaś i przyczyniłaś się do mojego wzrostu! Cieszę się, że się poznaliśmy!

Pozdrawiam
Mateusz