Witam Joanno!
Na wstępie chcę bardzo Tobie oraz wszystkim z Waszej ekipy podziękować za kartki, które po raz pierwszy podczas odbywania kary otrzymałem z wolności, które z okazji świąt otrzymałem, ale nie będę ukrywał, że najbardziej czekałem na list od Twojej osoby po informacji, którą otrzymałem dzwoniąc dzisiaj do Was od miłej pani, z którą rozmawiałem. A gdy go otrzymałem, byłem bardzo szczęśliwy. W tej chwili będąc nawet w zakładzie karnym. A dlaczego tak jest, staram się Tobie opisać już nawet w ostatnich moich listach.
Moim zdaniem istnieje ogromna różnica w odczuwaniu wolności, gdyż możemy być zniewoleni zewnętrznie i wewnętrznie. Przy tym pierwszym człowiek marzy o wolności, a przy tym drugim nie, gdyż to pierwsze jest bolesne, dolegliwe, ale człowiek wie, że wolność jest czymś bardzo ważnym, zasadniczym i potrzebnym. W zniewoleniu wewnętrznym człowiek nie wie, że znajduje się w zniewoleniu, więc tym trudniej mu się wyzwolić. Taki człowiek jak ja uzależniony od narkotyków, do czasu przybycia do zakładu karnego całe moje życie było zniewolone, gdyż było ono podporządkowane narkotykom dosłownie; po tamtej stronie muru czułem się jak więzień, gdyż teraz to dostrzegam z perspektywy czasu, trzeźwego w tutejszej jednostce. Ponieważ za murami moim postępowaniem kierował przymus brania, czyli siła, nad którą nie panowałem. W tamtym czasie wyrzekłem się nawet własnej godności, gdyż używałem siebie i innych jako środka do zaspokojenia głodu narkotyku. Taka osoba jak ja trafiająca do tego miejsca ma szansę na zmianę swojego dotychczasowego życia w zniewoleniu przez narkotyki, dało mi to osobiście szansę do uświadomienia sobie i zbadania moich licznych wad i rozpoczęcia pracy nad niektórymi z nich. Uzmysłowiłem też sobie, że działanie pozytywne przynosi dobre rezultaty. Na przykład mój lęk, z którego rodziło się tak wiele niepożądanych wad charakteru. Chorobliwa nieśmiałość, wypływająca właśnie z mojego lęku, a to jest jedna z moich najgorszych wad, więc staram się z nią walczyć i nawiązywać nowe kontakty z ludźmi z zewnątrz. Więc ja tak jak większość ludzi siedzących w więzieniu z niecierpliwością czekam na moment, w którym dostarczana jest korespondencja. Miałem i wciąż mam ogromną potrzebę kontaktu listownego z kimś z zewnątrz. Wierzę, że mi to pomaga, ale za każdym razem czuję wstyd po napisaniu listu, gdyż nie wiem, jak ktoś go odbierze. Ale pisanie z taką osobą jak Ty pozwala mi rozładować i wyrazić moje emocje, myśli, zapatrywania, radość, frustracje wynikłe z negatywnej atmosfery, w jakiej żyje większość z nas, ludzi skazanych za kratami, ale dzięki tym listom jestem wtedy również wolny, gdyż nie myślę o tym miejscu oraz o jego negatywnym wpływie na moją psychikę. Wciąż jest we mnie jeszcze trochę dawnego lęku, ale wciąż nad nim pracuję. I dziś myślę, że mam dość odwagi, aby do Ciebie pisać. Ale nie ukrywam, że nadal mam w sobie lęk przed opuszczeniem tego miejsca, gdyż wciąż boję się narkotyków. Gdyż zawsze – albo prawie zawsze – mieliśmy dobre intencje, gdy zwalniano nas z zakładów karnych, ale pierwszy łyk alkoholu lub w moim przypadku pierwsza kreska amfetaminy w jednej chwili je rozpuszcza, a nasza osobowość momentalnie ulega zmianie. Wracamy wtedy do starego sposobu życia, które dobrze znaliśmy i z powrotem lądujemy za kratami, gdzie moja tak jak innych osobowość jeszcze bardziej się wypacza. Ale wciąż jestem pełen nadziei Asiu, że mam szansę na dobre i uczciwe życie w trzeźwości.
Bardzo Cię przepraszam za to, że w moich listach wciąż opisuję swoje uzależnienie, ale nie mogę o nim nawet na chwilę zapomnieć, bo to właśnie przez nie tu trafiłem. Nie wiem, nie potrafię sam ocenić własnego listu, czy dobrze i wyczerpująco odpowiedziałem na Twoje pytanie oraz bardzo przepraszam za to, że moje listy mogą wydawać się niespójne, ale naprawdę są one szczere, a w chwili obecnej jest to dla mnie najważniejsze.
Bardzo Tobie dziękuję za kolejną możliwość napisania do Ciebie.
Stanisław