Obecnie żyjemy w społeczeństwie, które określane jest jako globalne, informacyjne lub postmodernistyczne. Definiujemy świat, aby zrozumieć procesy, które zachodzą w tempie już nie dekad, ale ze względu na rozwój nowych technologii, w tempie dni a nawet godzin czy minut. Informacja, która jest obecna w naszym życiu , kształtuje to co myślimy, robimy, w czym bierzemy udział lub z czego rezygnujemy. Człowiekowi XXI wieku trudno jest się odnaleźć w mozaice poglądów, informacji, transformacji zasad. Jednak wydaje się, iż świat mimo tego nieustannego ruchu – zmian, tak naprawdę nie jest w stanie zmienić naszych odczuć, emocji jako jednostek. Każdy chce być szczęśliwy redefiniując szczęście na swój własny sposób. Każdy w społeczeństwie, którego jesteśmy elementami nie chce cierpieć. Każdy człowiek pragnie szacunku, uwagi, wsparcia. Zadajemy sobie pytanie kim jesteśmy? Kim jesteśmy w tym co nas otacza i szukamy własnej drogi na osiągnięcie wewnętrznego spokoju. Czy buddyzm w XXI wieku bierze w tych poszukiwaniach udział? Czy w kulturze określanej przez filozofów i socjologów jako kultura wyczerpania jest łatwo zaakceptować buddyjską zasadę: ,, po prostu bądź dobry” i nie starać się jej rozwijać, ale pozostawić taką jaka jest?
XX wiek przyniósł społeczeństwom wiarę w geniusz człowieka, w rozum, który zaprzęgnięto do działania. Efekty eskalacji modernistycznego nastawienia stworzyły systemy totalitarne. Próba wprowadzenia zmiany, która miała zagłuszyć strach związany z tym do czego jako ludzie jesteśmy zdolni przekształciła się w postnowoczesność. Zrezygnowano z metanarracji na rzecz postępu bez ram naukowego i społecznego dyskursu a także relatywizmu, który prowadzi do braku tolerancji lub hipertolerancji w życiu społecznym, do osłabienia więzi międzyludzkich jak powiedział Rorty: ,, nie kop leżącego, bo się spocisz”. Nowe technologie zdefiniowały człowieka jako użytkownika. Człowiek stał się produktem technologii i… technologią. Wyobcowanie i brak empatii to skutki , z którymi należało się liczyć chcąc udoskonalać świat. Czy jest to krytyka postępu? Nie. Jedynie krytyczne spojrzenie na to czym postmodernizm nie chce się zajmować. Choć z perspektywy czasu – historii można powiedzieć, iż człowiek mimo swoich upadków zawsze wychodzi na prostą. Jesteśmy po prostu jak dzieci w przestrzeni kosmosu, które ciągle się uczą i ewoluują. Mamy nadzieję, która naprawia nasze błędy i motywuje do działania. Niszczenie i naprawianie ,dwa odwieczne procesy są naszym, ludzi udziałem. To pozytywne przesłanie, otrzymywać wciąż szansę i móc brać udział w tym co dostajemy i w tym co tracimy. Choć strata i zysk wprowadzone jako pojęcia z ekonomii do życia codziennego nie są adekwatnymi pojęciami, które definiowałyby ludzkie zmagania. Jeśli nie traktować naszej egzystencji w tych kategoriach będziemy mogli bez stresu, bez rozróżniania koegzystować z tym co niesie tu i teraz.
Nie zmienimy faktu, że jesteśmy ludźmi i życie wśród ludzi daje nam szansę poczucia wspólnoty, z którą funkcjonujemy na co dzień , nie z teoriami , nie z technologią ,ale z żywymi istotami, które pragną być szczęśliwe i nie cierpieć. Problemy społeczeństw czasu postmodernizmu nie zniknęły: bieda, ubóstwo także to ukryte w społeczeństwach rozwiniętych: wojny, konflikty zbrojne, choroby, choroby cywilizacyjne, bezdomność, przestępczość, patologie społeczne, zagrożone środowisko naturalne i zasoby naturalne. Jako ludzie mamy więc wiele do przemyślenia i zrobienia nie tylko dla siebie, ale dla przyszłych pokoleń, aby te nie otrzymały dziedzictwa w postaci chaosu cywilizacyjnego.
,,Po prostu bądź dobry” – czy ta buddyjska myśl jest trudna do zrealizowania w naszym postmodernistycznym świecie? Buddyzm definiowany jest na wiele sposób a czy wprowadzenie terminu: buddyzm społeczny byłoby nadużyciem? Patrząc z perspektywy historycznej buddyzm ewoluował, wchodził w symbiozę z kulturami, społeczeństwami. Ponad 2600 lat był otwarty na człowieka jako istotę ludzką, która zdolna jest do empatii. Bez względu na to w jakich czasach żyjemy nasze ludzkie pragnienia sprowadzają nas do jednego punktu: jesteśmy istotami społecznymi. Ta funkcja sprowadza się do jednego: jesteśmy ze sobą powiązani. Społeczność nie polega tylko na egzystowaniu na poziomie człowiek – człowiek, ale oddziaływaniu jednostki na jednostkę , grup na grupy w połączeniu ze światem, wszelkimi jego istotami i przejawami. Buddyzm społeczny to buddyzm zaangażowania nie tylko we własny rozwój ,ale poprzez własną motywację do działania dla dobra własnego i przekazywanie tego dobra dalej. To jak odpowiedź na impulsy świata, który stawia na naszej drodze wyzwania. Od istoty ludzkiej zależy czy podejmie wyzwanie czy uwikła się we własne problemy przysparzające stresu i będzie je rozwijać do granic możliwości w swoim umyśle dochodząc w końcu do neurotycznych przemyśleń i zachowań.
Buddyzm społeczny jest więc motywacją i altruistycznym zaangażowaniem w to co pojawia się w naszym życiu i życiu innych istot. Brzmi to idealistycznie, de mode. Altruizm postrzegany jest często jako naiwność, jako coś co odbiera szansę na własne korzyści, korzyści w sferze materialnej i psychicznej. Wystarczy więc odwrócić postawioną tezę: dlaczego mamy silną motywację do swojego rozwoju? Czemu ona ma służyć? Czy jeśli uwikłamy się w ciągłe budowanie swojego ego , czy nie zatracimy się w samouwielbieniu dla siebie jako człowieka? Praktyka to działanie dla dobra wszystkich istot. Nie wymaga ona wielkich bohaterskich czynów, zdobywania uznania i nagród. Mądrość współczująca nie jest tym czego człowiek nie może osiągnąć. Istota ludzka ma tendencje do egoizmu ,który często jest tłumaczony przez współczesną psychologię jako zdrowy egoizm. Chcemy przetrwać za wszelką cenę, to jak atawizm a przecież nie żyjemy już w czasach prehistorycznych, gdzie przetrwanie za wszelką cenę było częściowo oderwane od grupy, w której funkcjonował człowiek. Częściowo, bo nawet człowiek żyjący w jaskini był zależny od grupy. Jesteśmy już bezpieczni, wpracowaliśmy jako ludzie systemy ochronne, możemy czuć się teraz bardziej spokojni i pewni niż 2600 lat temu. Wojny, niewolnictwo, głód i choroby, egoizm jednych wobec drugich na masową skalę usankcjonowany prawami i zwyczajami odeszły do podręczników historii choć nadal funkcjonują w rejonach naszej cywilizacji. Jednak jesteśmy już świadomi, że należy działać by zamiast wojny dążyć do pokoju, by tworzyć prawa uznając ludzkie prawo do życia i szczęścia, by kodyfikować nasz stosunek do świata przyrody, by dążyć do zwalczania chorób i przede wszystkim, że należy współpracować ze sobą i wypracowywać wspólnie to co uważamy za dobro wspólne.
Buddyzm społeczny jest więc odpowiedzią na potrzeby człowieka jako jednostki nierozerwalnie związanej z innymi jednostkami i elementami świata. Jesteśmy, można użyć metafory, jak lasy namorzynowe, które definiowane są jako pionierska formacja roślinna, ponieważ są połączone ze sobą systemem korzennym i zabezpieczają rozpad lądu przed tsunami. Usuwając pojedyncze rośliny w lesie osłabia się ekosystem i zwiększa ryzyko katastrofy ekologicznej. Każde drzewo w systemie jest ważne , każde ma swoją funkcję do spełnienia i jest ona tak samo istotna jak pozostałych mangrowców. Jesteśmy jak ten las , który może dawać poczucie bezpieczeństwa lądowi tylko we wzajemnej koegzystencji drzew.
Buddyzm społeczny to uświadomienie sobie jako jednostce swojego miejsca w świecie, nie izolacji od problemów ,ale praktykowanie poprzez działanie. Wydaje się niezrozumiałe myślenie w kategorii izolacji od ludzi, tym samym i od ich problemów, ocenianie, rozróżnianie: lubię – nie lubię drugiego człowieka. Można by zadać pytanie: czy sami buddyści lubią buddystów? I rozszerzyć to pytanie o: czy ludzie w ogóle lubią ludzi? Buddyzm obecny w kulturze Zachodu ma wiele do zrobienia wychodząc od poziomu życia codziennego i zastosowania zasady uważności do przechodzenia w kolejne aktywności. Może metoda małych kroków, gdzie zauważymy to co jest w danej chwili i odpowiemy prostym działaniem pomogłaby w kolejnych etapach odejścia od ja i zaangażowania się w my, my ludzie i nasz świat Nikt nie musi zostać bohaterem, dokonywać czynów na globalną skalę, bo skala zaczyna się przecież od 0, od punktu wyjściowego. Może warto zacząć od pierwszego kroku. Wokół nas dzieje się codziennie tyle, że wystarczy to tylko zauważyć i… reagować? Być i reagować.
Mamy przykłady działania buddyzmu społecznego w kulturze Zachodu, czyli szerszego udziału buddystów w problemach, które istnieją w społeczeństwie globalnym. Angielskie określenie socially engaged buddhism promuje zaangażowanie w ekologię. Jednak to określenie w praktyce wprowadzone jest również poprzez zakładanie stowarzyszeń, czyli aktywność na rzecz konkretnych osób i spraw, które dotykają społeczności. Pomagać poprzez swoje umiejętności, czy nie jest to realizowanie zasady: ,, po prostu bądź dobry”? W społeczeństwie globalnym uświadomiliśmy sobie jako ludzie, że świat podlega zmianie, że zmiana tego co przysparza cierpienia wszelkim istotom może pomóc także nam samym. Nie wszyscy mamy w naszym świecie równe szanse, nie wszyscy umiemy w takim samym stopniu radzić sobie z problemami i sytuacjami, w których przyszło nam żyć. Jednak jako ludzie nie jesteśmy sami i mamy więcej niż kiedykolwiek w historii możliwości do wprowadzenia zmiany. Czy więc wprowadzenie zasady pomocniczości, wsparcia, zaangażowania od poziomu indywidualnego do społecznego jest możliwe? Buddyzm daje wiele narzędzi w sferze indywidualnego rozwoju a stąd tylko krok do zastosowania tych narzędzi w świecie, który wypełniony jest problemami innych istot. Buddyzm społeczny to praktyka przez działanie , czyli odpowiadanie na to co wokół nas dzieje się i na co możemy reagować dla dobra wszystkim czujących istot.
Marzena