Jestem raczej przeciwna twierdzeniu, że za nasze funkcjonowanie w dorosłym życiu ponoszą odpowiedzialność nasi rodzice.
Mówię „raczej”,bo sądzę, że w pewien szczególny sposób patologiczne relacje między rodzicami a potomstwem mogą wpłynąć na to,jaką owo potomstwo złoży kiedyś ofiarę społeczeństwu. Może ofiarować,ale może też „stworzyć ofiarę” z kogoś.
Przykładowo rodzina,w której panuje alkoholizm, może wygenerować w dzieciach nałóg,ale może również tego nie zrobić. Nic nie można stwierdzić na pewno. S.Freud zawiódł nas wielokrotnie,jednak główne założenia jego teorii mają oczywiście sens. Więcej. Ostatnio badania prenatalne wskazują na to,że różne bodźce dochodzące z zewnątrz mają wpływ na rozwój płodu.Czyli nawet wczesniej niż zaistniejemy jako dziecko…dopowiedzcie sobie sami.
Podobno miało mnie nie być. Moja matka wręcz zdecydowana była już na aborcję, jak kiedyś wyznała mi w chwili złości. Jeśli to prawda,to byłam dzieckiem niechcianym. Czy to dlatego często przez całe życie czuję się niepotrzebna?
Od wczesnego dzieciństwa moja matka nie okazywała mi czułości, jedynie ofiarowywała mi krytykę negatywną. Czy dlatego bez przerwy czuję się czemuś winna?
Matka,odkąd pamiętam, krzyczała strasznie na mnie i robi to nadal. Czy dlatego bez przerwy jestem nerwowa i skłonna do krzyku?
Dziwna sprawa: prawie nie zdarza mi się okazywać agresji mojej córeczce,choć ona wobec mnie(nieświadomie) bywa często agresywna.
Jednak moi partnerzy życiowi często narzekali, że wręcz nie mogą ze mną wytrzymać. Że reaguję despotycznie.
Na ile wpływa na to życie w stresie, jakie zgotowała mi moja mama?
Te wszystkie pytania pozostaną bez wyraźnej odpowiedzi.
Pytanie ważne: czy mogłabym kiedys popełnić przestępstwo,a potem bez pardonu zrzucić winę na moją matkę? NA PEWNO NIE.
Pytanie zadane w inny sposób: czy mogłabym popełnić przestępstwo,a wśród przyczyn takiego zachowania u mnie dostrzec gdzieś zły wpływ, jaki miało na mnie przez całe życie zachowanie mamy? Odpowiedź: ZAPEWNE TAK.
W moim życiu otarłam się często o przekroczenie prawa. Jeden raz złamałam je z rozmysłem.
Istnieje coś takiego jak PRAWO RODZINNE. Czy opieka społeczna zamiast odbierać dzieci ubogim rodzicom, nie mogłaby przyjrzeć się czasami innego rodzaju dysfunkcjom? Ważności powinna nabrać AGRESJA SŁOWNA i MALTRETOWANIE PSYCHICZNE RODZICÓW WOBEC DZIECI.
Nienawiść…pogarda u kobiety, której jestem dzieckiem,jedynym zresztą. Zabijało mnie to,uciekałam- dosłownie i w używki. Boję się i nie mogę jej zrozumieć. Bo sama jestem matką i z córką moją jesteśmy jednym ciałem.