Irlandzka lekcja – Rafał Kostrzewa

Kiedy po pierwszej wojnie światowej Irlandia odzyskała częściową niepodległość, pierwszy rząd w euforii lub z braku lepszego pomysłu oddał w ręce Kościoła Katolickiego szkolnictwo i opiekę zdrowotną. Jako organizacja wspierająca, w mniejszym lub większym stopniu, dążenia Irlandczyków do samostanowienia – została nagrodzona również nieformalnym potężnym wpływem na ustawodawstwo już kiedy tzw. Irish Free State przeobraził się w Republikę Irlandzką.

Do końca lat 80. ubiegłego wieku można śmiało by nazwać ten kraj „republiką wyznaniową” – rozwody, kontakty homoseksualne, aborcja, antykoncepcja i edukacja seksualna były zakazane. W latach 70. kobiety nie mogły jeszcze pobierać same świadczeń socjalnych – były zdane na osobę męża. Ludzie ciągle emigrowali z tego zaściankowego kraju; jedni z przyczyn ekonomicznych, drudzy szukali wolności od katolicko-patriotycznego „miłosnego uścisku”.

Wejście kraju do Unii Europejskiej zapoczątkowało powolne zmiany. Pedofilia wśród kleru, związane z nią skandale i nadużycia Kościoła- wydawać by się mogło- dokonały reszty.

Jednak obowiązkowe lekcje religii przetrwały do dziś w przynajmniej 80 % szkół i mają się dobrze – nic dziwnego skoro te 80 % szkół (tzn. budynki i teren) należą do Kościoła. Kilka dni temu słuchałem w radiu audycji o matce, która nie może znaleźć szkoły dla dziecka, ponieważ dziecko nie jest ochrzczone a bez świadectwa chrztu znajdzie się na samym końcu listy oczekujących.

I wszystko to dzieje się po tym jak kościoły wyludniły się, dramatycznie spadła liczba powołań np. w 2007 roku wyświęcono tylko 2 nowych księży. Swoją drogą więcej ich chyba nie potrzebują, zawsze też mogą sprowadzić ich z Polski.

Jak widać ciągle Irlandczykom odbija się czkawką ów przedziwny mariaż demokratycznego państwa ze średniowiecznym państwem w państwie. Mamy 2012 rok a ostatnio okazało się, że aktualny kardynał, jeszcze jako ksiądz, wiedział o przypadkach seksualnego wykorzystywania dzieci i nie zrobił z tą wiedzą absolutnie nic.

Obecnemu kardynałowi nie przeszkodziło ani sumienie, ani prawo zataić przestępstwo w imię tzw. dobrego imienia Kościoła.

Jestem wdzięczny pewnym przedstawicielom kleru w Polsce za wspieranie walki z komunizmem, ale dziś, paradoksalnie, poznając historię tej wyspy, zaczynam czuć wdzięczność do komunistów, którzy odebrali im majątki np. szkoły i szpitale. Dzięki temu żadne dziecko w Polsce nie musi przedstawiać świadectwa chrztu przy przyjęciu do szkoły.

Niestety, apetyt polskiego kleru na wpływy na życie społeczne i co gorsza polityczne zdaje się nie znać granic, chcą koniecznie urządzić nam Irlandię, ale tą z lat 60. i 80. ubiegłego wieku .

Irlandzką lekcję możnaby było zacząć odrabiać od 1995 roku, kiedy to na odtrutkę można było zobaczyć w RTE TV popularny serial Father Ted, gdzie przedstawiano życie księży w krzywym zwierciadle, coś kompletnie przeciwnego do tego, czym karmi nas Telewizja Polska w serialu Ojciec Mateusz. Jeśli można było zrobić remake włoskiego Don Mateo, to czemu nie irlandzki Father Ted?

Rafał Kostrzewa