Dotarliśmy do przełomowego momentu w historii ludzkości – właśnie dziś. Od tej chwili moralność musi stać się wieloaspektowa, inaczej przestanie być moralnością.
W naszym świecie nie ma już miejsca dla outsiderów. Nasze poczucie wspólnoty musi obejmować nie tylko ludzi, ale także zwierzęta, rośliny i nieożywiony budulec naszego Domu na Ziemi. Już nic innego nie ma takiej mocy, jak możliwie najpełniejsze pojmowanie przynależności.
Dlatego dwie doniosłe zmiany moralne zachodzą na naszych oczach. Struktury wszelkich zasad postępowania oparte na wyłączności ulegają rozpadowi, odchodząc w przeszłość. Coraz powszechniejsze staje się uznanie reguł postępowania opartych na uniwersalnym poczuciu wspólnoty. Spośród wszystkich naszych przykazań religijnych pozostaną tylko te stanowiące wyraz nieograniczonej przynależności – wyłącznie one naprawdę przetrwają. Jeśli jakakolwiek przyszłość istnieje, to właśnie one będą ją kształtować.
Coraz więcej ludzi zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że przetrwanie naszej planety zależy od naszego poczucia wspólnoty – poczucia wspólnoty ze wszystkimi innymi ludźmi, delfinami złapanymi w sieci, kurczakami, świniami i cielętami hodowanymi w obozach koncentracyjnych dla zwierząt, z lasami deszczowymi i sekwojami, z łąkami wodorostów w oceanach czy powłoką ozonową. Coraz więcej ludzi uświadamia sobie fakt, że każdy czyn potwierdzający tę przynależność to moralny akt uwielbienia i wypełnienie nauki zapisanej w każdym ludzkim sercu.
—David Steindl-Rast
tlum.Ewa Piątek