Zakładam, że książki, filmy, płyty pojawiają się w moim życiu po coś i we właściwym momencie. Ponieważ blog Łukasza Głowackiego 37dni.home.blog i książka Anny Weber “Rok wychowania przez sztukę” przywędrowały do mnie za sprawą zaufanych osób (takich, o których wiem, że wypełniają swoje życie wartościowymi treściami) w odstępie dwudniowym, traktuję te dwie lektury jako nieprzypadkowy duet.
Twórcą bloga 37dni.home.blog jest Łukasz Głowacki, odsiadujący wyrok pozbawienia wolności w Koziegłowach pod Poznaniem za oszustwa. W “dawnym” życiu, jako absolwent łódzkiej filmówki, tworzył filmy i pisał sztuki teatralne. W obecnym jest – oczywiście w miarę możliwości dyktowanych warunkami, w jakich funkcjonuje – zarówno odbiorcą sztuki, jak i aktywnym twórcą. Blog stanowi kontynuację 36dni.wordpress.com – adresu zhackowanego lub przejętego przez nieuwagę twórcy, wciąż jednak widocznego w sieci. Notki Łukasz spisuje ręcznie i przesyła pocztą tradycyjną do Patryka – byłego osadzonego, który zamieszcza teksty w internecie, często opatrując je własnym komentarzem – tak, by powstał dialog między osadzonym a człowiekiem już wolnym.
Autorką “Roku wychowania przez sztukę” jest Anna Weber – muzyk, kompozytorka wartościowej muzyki dla dzieci, twórczyni firmy pomelody. Anna skupia się w swojej działalności na umuzykalnianiu dzieci. Organizuje warsztaty, szkolenia, publikuje książki i płyty dla dzieci, rodziców, nauczycieli. Jako posiadaczka kilku wydawnictw pomelody, mogę zdecydowanie stwierdzić, że praca Ani pozytywnie wpływa na jakość czasu, jaki spędzam ze swoim dzieckiem.
W jakim celu tworzą? “Żeby dać upust nagromadzonym emocjom” – wyjaśnia Łukasz w rozmowie z Kamillą Placko-Wozińską dla Głosu Wielkopolski w 2017 roku. A także po to, by rozwiać mity na temat więzień i przybliżyć czytelnikom z zewnątrz to jak czują i myślą ludzie za kratkami. Łukasz z zacięciem poetycko-filozoficznym pisze o tym, jak względny jest obraz świata, który postrzegamy – zależny od punktu widzenia. Przyznaje, że dawniej sam jednoznacznie oceniał osoby przebywające za kratkami. Dziś wie, że osadzeni niewiele różnią się od ludzi wolnych i tak jak oni zmagają się z ograniczeniami ludzkiej natury: “Zobaczyłem ludzi, którzy tak samo błądzili, którzy popełniali te same błędy. Robili to, ale nie dla przyjemności, tylko często z biedy, ograniczenia czy choroby” – pisze. Dzieli się wątpliwościami, poczuciem dłużącego się odliczania dni do wolności. Przyznaje, że często nie jest w stanie napisać żadnego wartościowego słowa, zagubiony w codziennej walce o siebie, swoją indywidualność. “Niestety, życie w więzieniu jest przygnębiające. Jak odnaleźć sens życia w miejscu, które otoczone jest wysokim murem, zza którego nie widać niczego prócz kawałka nieba?“ – a Patryk, już wolny, odpowiada mu: “Spójrz w niebo i pomyśl, że ta przestrzeń, w której oddychasz to już część Twojej wolności. Niech wolność stanie się Twoją obsesją. […] Bądź energią, która napędzi tę machinę, według Twojej wizji.
Anna Weber natomiast tworzy, by zmienić powszechnie obowiązujące podejście do sztuki i edukacji dzieci. A także po to, by dzięki sztuce ludzie byli szczęśliwsi, a ich życie piękniejsze. Bazując na własnym doświadczeniu i badaniach naukowych, zwraca uwagę na to, że każdy z nas rodzi się z naturalnym potencjałem artystycznym, który możemy podtrzymać, wzmocnić lub stracić. Nauka muzyki (i sztuki wszelkiej) jest dla mózgu bardzo zbliżona do nauki języka – mieści się więc w możliwościach każdego „przeciętnego” człowieka. Autorka sprzeciwia się postrzeganiu dzieci jako mniej wymagających odbiorców: tandetnej muzyce dla dzieci, kiczowym grającym zabawkom; sama tworzy dla dzieci ambitne muzyczne aranżacje i zachęca do proponowania nawet małym dzieciom prawdziwych instrumentów.
Namawia do rodzinnego, spontanicznego śpiewania (i nie o doskonałość wykonania tu chodzi!), nieskrępowanego muzykowania. I w ogóle – do rozmaitych form twórczości, także – a może wręcz zwłaszcza! – twórczości amatorskiej. Wskazuje szereg pozytywnych skutków swobodnego, ale i przemyślanego, kontaktu dzieci i dorosłych ze światem sztuki. Zachęca do czerpania radości z samego procesu nauki i tworzenia, bez orientacji na produkt finalny. Radzi traktować sztukę jako sposób na wyrażenie siebie, niezależnie od warsztatu, na bycie razem i dobrą zabawę.
Sztuka w jej pojęciu nie jest tożsama z hermetyczną kulturą wysoką dla wyedukowanych. Jest przede wszystkim treningiem codziennego zachwytu światem, dociekliwości i samodzielności w myśleniu, gimnastyką umysłu. Pomysłowość wypracowana poprzez zabawę plastyczną czy muzyczną owocuje kreatywnością w rozwiązywaniu wszelkich codziennych problemów, zadań z innych dziedzin (chociażby ugotowaniem pysznego obiadu, kiedy w lodówce nie ma prawie nic!). Artystyczne działania w grupie rozwijają otwartość na owocny dialog z innymi – wymianę myśli, wspólną pracę nad pomysłami artystycznymi i nieartystycznymi. Posługując się językiem rynku zatrudnienia i edukacji (jeśli już trzeba! – bo Anna Weber słusznie unika traktowania sztuki jako środka do ambicjonalnego spełnienia): wyobraźnia i kreatywność, umiejętności interpersonalne czy umiejętność pracy w zespole, łatwość nauki nowego języka, dobra pamięć, odporność na sytuacje stresowe – wszystko to często stanowi efekt uboczny zabawy sztuką. Podobnie jak pewność siebie, poczucie indywidualizmu, świadomość, że „mam coś do powiedzenia”.
Do powiedzenia zdecydowanie ma coś Łukasz. Z pasją i wrażliwością pisze on o książkach, filmach, muzyce. Po sposobie, w jaki to robi widać, że w sztuce widzi sposób na uważne przeżywanie swojego życia i inspirację do stawiania sobie trudnych pytań. Filtruje siebie przez dzieła, szuka w nich pretekstu do autoobserwacji. Przykładowo “Shantaram” Gregory Robertsa pomaga mu kolejny raz rozliczyć się ze sobą i konstruktywnie przepracować poczucie winy. Książka jest opartą na wątkach autobiograficznych historią przestępcy i jego głębokiej przemiany po latach. “Dzięki […] tej książce, dzięki jej autorowi, mogłem kolejny już raz przemyśleć kilka spraw, kilka bardzo istotnych kwestii. Dziś po raz wtóry dochodzę do wniosku, że byłem w życiu nieuczciwy, to fakt niezaprzeczalny! – ale teraz uczciwie ponoszę tego konsekwencje” – pisze autor bloga.
Z kolei w publikacji „Pudło. Opowieści z polskich więzień” Niny Olszewskiej znajduje wytęsknioną wiarę w człowieczeństwo osób osadzonych – mimo, a może także i dzięki, doświadczeniu bycia w więzieniu. “Wiem! Trudno mówić o człowieczeństwie morderców, ale jednak (!) dochodzą do wniosków, które pozwalają w człowieczeństwo wierzyć” – komentuje.
I jeszcze w paru zdaniach o roli obcowania ze sztuką w jego życiu:
„To ciągłe krążenie wokół filmów, teatralnych sztuk, monodramów i książek jest niczym poszukiwanie. Poszukiwanie nowych myśli, rozwiązań, odpowiedzi. […] to nic innego jak krążenie po labiryncie. […] Utkwiłem gdzieś w labiryncie życia. Od dawna tkwię w korytarzu gdzieś pomiędzy światami: tam na wolności – po Waszej stronie.” „Wielokrotnie powracam do dzieł literackich, które odrywają mnie od gonitwy myśli, od poszukiwania sensu życia, który nie jest do odnalezienia. A może wręcz przeciwnie?” „[…] szukam „nowego” sposobu interpretacji trudnej – bo więziennej – rzeczywistości. Coraz częściej ze zdumieniem przecieram oczy. Odkrywam świat i sens ukryty w słowach.” Uwielbia przy tym cytować – pisarzy, poetów, piosenki – pełen szacunku do słów podarowanych mu przez innych twórców.
Wrażenia odbiorcy sztuki to jednak nie wszystko, czym dzieli się Łukasz, bo znajdziemy też na blogu m.in. np. rozmowę z jednym z autorów – Tomaszem Niedzielą, autorem książki „Szepty szeptuchy”. Łukasz sam zresztą też spróbował swoich sił w pisarstwie, przez cztery lata pracując nad książką „Kokon – przepoczwarzenie. Niepotrzebne, skreślić”. To literackie rozliczenie ze sobą, wgląd w stany i emocje towarzyszące mu za kratkami.
Na swoim blogu Łukasz wspomina też o inicjatywach kulturalnych dla osadzonych, które chętnie chłonie: m.in. o platformie Kartka w kratkę służącej popularyzacji i sprzedaży prac więźniów, Ogólnopolskim Przeglądzie Więziennej Twórczości Teatralnej w Poznaniu, czy Generatorze Malta – społecznie zaangażowanej sekcji Malta Festival Poznań, w którą angażuje się, dokładając swoją cegiełkę do licytacji. Stara się też aktywizować innych – zarówno do twórczości, jak i do wartościowej rozmowy, która wnosi w życie autorefleksję, samoświadomość, pozwala uniknąć zagubienia w realiach więzienia. “Rozmowa – ta wartościowa – to szczególny dar, który można otrzymać, ale i dać drugiemu człowiekowi. Człowiek, jego natura i motywacja są zazwyczaj niepowtarzalne. Każdy z nas różni się od siebie, jesteśmy różni i to po to aby się nawzajem uzupełniać. O tak! Ludzie są naszą inspiracją! Każdego cholernego dnia czerpiemy z drugiego człowieka.“ – pisze. O tym samym, a także o postawie Łukasza pisze Patryk, wspominając swoje wrażenia z pobytu za kratkami: “Moją ucieczką była rozmowa, dzięki niej żyłem, żył mój mózg, żyły moje usta. Nie zacofałem się. Z nim. Charakterystyczny typek, na pierwszy rzut oka zbyt ciekawski, lecz z czasem twierdzę, że sam na jego miejscu poszukiwał bym interesującego rozmówcy, aby się nie zatracić”
Być może najważniejszą korzyścią, jaką czerpiemy z tworzenia i odbioru sztuki jest to, że ona nas uwrażliwia. Pomaga wyczytać z naszej codzienności sens. Anna Weber w “Roku wychowania przez sztukę” pisze: “Wyjmuję kawę z ekspresu i zalewam mlekiem, które miesza się z czarną cieczą, tworząc piękne wzory. Stoję z kubkiem dłuższą chwilę, nie chcąc przedwcześnie zakończyć tego hipnotycznego spektaklu. […] Czy to, co powstało w kubku, było sztuką? Nie. Ale ja, będąc wytrenowana w zachwycie, skupieniu, dostrzeganiu tego, co inni zignorują, mogę cieszyć się estetycznym przeżyciem o wiele łatwiej i naturalniej”. A właśnie takie przeżycia składają się na to, kim jesteśmy.
Lata spędzone w więzieniu bez wątpienia trudno uznać za niezmarnowane. Jednak Łukasz – ze swoim zainteresowaniem filmem, literaturą, teatrem – robi wszystko, by wykorzystać ten czas na pracę nad sobą, wewnętrzne bogacenie się. “Każdy z nas chce żyć normalnie. Normalnie, bez zbędnego piętna. Bez piętna, które skreśla na starcie.” – czytamy na blogu. Być może Łukasz – bogatszy o wszystko to, co przeżył, pisząc – będzie miał tę siłę i mądrość, by nigdy nie dać się skreślić.
Ewa Piątek