Uchodźcy. Za i przeciw. Pomagać czy nie? – Sławomir Piekarski

Z pisaniem mam ten problem, że najtrudniej jest mi zacząć, zwłaszcza wtedy, gdy temat jest tak trudny, a ten niewątpliwie jest – bo dotyczy ludzkiego życia.

Z jednej strony są ludzie, którzy walczą o przetrwanie, ludzie walczący o własne zdrowie i życie, ludzie walczący o każdy dzień, ludzie walczący o perspektywę jakiegoś jutra – najlepiej lepszego, bez kul, bomb, zapachu palonych ciał, gwałconych kobiet, śmierci własnych dzieci, okaleczonych kończyn, miłości pochłoniętej przez proch i ziemię – w którym nowy dzień wita ciepłe słońce bez domieszki ognia, prochu, siarki tudzież krzyków ludzi dosięgniętych odłamkiem granata.

Z drugiej strony są ludzie parający się życiem i jego zagadnieniami, ludzie ciężko i uczciwie pracujący, ludzie mający własne troski, ludzie w trochę lepszym, bezpieczniejszym miejscu, lecz też to są ludzie, którzy walczą każdego dnia; walczą o godziwe życie, miłość, sprawiedliwość, sprawę, rodzinę, przyjaciół, bezpieczeństwo, pozycję, władzę, wizję jutra, z chorobami, z kalectwem, z własnymi słabościami, ze śmiercią, która zakrada się każdego dnia, o własne marzenia.

Tak więc, jak już wspomniałem z pisaniem mam ten problem, że nie wiem jak, a raczej od czego zacząć, a jak już zacznę, to jak przekazać to, co mam do przekazania nie robiąc przy tym nikomu krzywdy, a jednocześnie oddając wszystkim sprawiedliwość. Bo odpowiedź na pytanie „Pomagać, czy nie”, nie jest wcale taka łatwa ani oczywista, jak mogłoby się wydawać. Są zwolennicy i przeciwnicy tematu „Pomoc uchodźcom”, są też tacy, którzy wkładając palec do nosa, wydłubują kozę i mówią „Idę srać”. Zapewne każdy z tych trzech typów człowieka ma swoją prawdę, a ta jako taka w jego świecie jest oczywista, jedyna i ostateczna, więc jak ktoś mógłby wtargnąć do czyjejś rzeczywistości i powiedzieć mu, że jest inaczej niż jest. Takiego chamstwa, takiej niesprawiedliwości nie puszcza się płazem! Więc co bym nie napisał, to zawsze będzie dla kogoś źle, no może z wyjątkiem człowieka, który dłubie w nosie, bo ten ma swoje sprawy i zapewne tego tekstu nie przeczyta.

Jeżeli byłbym zwolennikiem udzielenia pomocy i schronienia uchodźcom, to mógłbym napisać płomienny apel do serc wszystkich dobrych ludzi, w którym to apelowałbym do ich człowieczeństwa, do energii miłości, którą niewątpliwie w sercu noszą. Pisałbym, że nie ma się nad czym zastanawiać i że każdy dzień niesie ze sobą nowe ofiary. Tu odniósłbym się do naszej historii i wszystkich zbrodni, jakich dokonano na narodzie polskim. Przypomniałbym o bohaterach, którzy ukrywali żydów, narażając na śmierć siebie i swoje rodziny. Zacytowałbym św. Jana Pawła II „Zło dobrem zwyciężajcie”. Jako że Polska jest w większości krajem katolickim, apelowałbym do wszystkich katolickich serc „Jezus poniósł najwyższą ofiarę, by nas zbawić. Co my zrobimy, by ocalić życie drugiego człowieka? Co zrobiłby Jezus?” Tu podałbym kilka cytatów z Bibli, np. „Nie poddałbym Was większej próbie niż jesteście w stanie udźwignąć”; „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” oraz „Cokolwiek czynicie drugiemu, mnie to czynicie”. A na koniec podałbym kilka liczb, takich jak te: „4 lata konfliktu, 210000 zabitych ludzi, 83% Syrii pogrążonej w ciemnościach, 11 mln ludzi porzuciło swoje domy”. No i oczywiście zamieściłbym kilka zdjęć ofiar: matkę niosącą dziecko bez nóżki – bo dziecko grało w piłkę granatem; młodego mężczyznę przyciskającego do piersi okaleczone ciało swojej kobiety – bo do domu zapukali panowie z AK47; pana szukającego własnej ręki; kota jedzącego czyjeś jelita.

Tak więc przytoczyłbym mnóstwo argumentów za tym, aby owym ludziom pomagać i prawda wraz ze sprawiedliwością byłyby po mojej stronie.

Gdybym był przeciwnikiem brania ciężaru i odpowiedzialności związanej z udzieleniem pomocy uchodźcom, też znalazłbym argumentów bez liku, by takiej pomocy nie udzielać i też sprawiedliwość byłaby po mojej stronie. Pisałbym o naszej historii – jak ciężko nasi przodkowie walczyli, bym żył w wolnym kraju, o problemach, jakie są w naszej ojczyźnie takich jak, np. ludzie bezdomni, chorzy bez leków, głodne dzieci itp. Wskazałbym na różnice kulturowe, jakie występują między tamtymi ludźmi, a nami. Wyraziłbym obawę o możliwe zamachy terrorystyczne, pominąłbym fakt, że ci ludzie od terroru uciekają. Tu dodałbym kilka zdjęć panów z AK47 i panów obwiązanych dynamitem.

Mógłbym zacząć pisać ten tekst zupełnie bezstronnie, niczym Temida, zawiązać swe oczy przepaską, wyciągnąć rękę przed siebie, a dłoń zaopatrzyć w wagę szalkową i rzucać na szalę wszystkie za i przeciw, czekając na moment, w którym to waga wskaże prawdę i powie „Ta droga jest właściwa. Nią należy podążać.” I powiem szczerze, to rozwiązanie najbardziej mi się podoba. Wydaje się bezstronne i sprawiedliwe. Wydaje się, czy jest? Każdy powie, że jest i to jest prawda, lecz prawdą jest też twierdzenie „Każdy niesie swoją prawdę”. – Więc jakim prawem ktoś miałby drugiej osobie odebrać prawo do własnej prawdy? A tak by się stało, gdyby waga znała inną prawdę niż przysłowiowy Kowalski.

Jesteśmy ludźmi. Różnimy się. Inaczej wyglądamy. Inaczej mówimy. Cenimy różne wartości. Znamy różnych bogów, bądź nie znamy ich wcale. Mamy różne cele. Pragniemy innych rzeczy. Mamy różne zainteresowania. Bawią nas różne sytuacje. Pociągają różni ludzie. Myślimy inaczej. Kłócimy się. Walczymy ze sobą. Mamy różne wizje „świata idealnego”.

Tak… jesteśmy ludźmi i niewątpliwie różnimy się a te różnice można wymieniać w nieskończoność. Jest jednak coś wspólnego wszystkim ludziom, białym, czarnym, czerwonym, żółtym, zielonym. – Pragnienie szczęścia – to coś, do czego dąży każdy człowiek i to coś na czym bazować będę, udzielając odpowiedzi na pytanie „Pomagać, czy nie?”.

Uchodźcy

Za i przeciw. – Pomagać, czy nie?

Jesteś człowiekiem i jako taki niesiesz w swoim sercu naturalne pragnienie szczęścia. To pragnienie jest czymś więcej jak tylko czczą mrzonką, to prawo ukonstytuowane w każdej rozwiniętej demokracji. To pragnienie jest czymś, co Ci się należy, to motor napędowy siły twórczej twojego umysłu, to ogniwo paliwowe twojej woli. Woli, która jest w stanie postawić swoje stopy na księżycu, by to pragnienie spełnić.

Tak więc, przywołaj w swojej głowie wszystko to, co sprawia, że jesteś bezpieczny i czujesz się szczęśliwym człowiekiem. Zobacz wszystkich ludzi Tobie bliskich. Zacznij od tych najdalszych „znajomków”, przejdź do kolegów, przyjaciół, a na najbliższej rodzinie skończ. Zatrzymaj ten obraz. Dostrzeż uśmiechy na twarzach tych osób. Spójrz im w oczy, ujrzyj tę diamentową iskrę, która mówi „Lubię, Kocham tego człowieka”. Ciesz się ich i swoim szczęściem. Przywołaj obraz wszystkich rzeczy i miejsc – tych, które Cię uszczęśliwiają. Pomyśl o planach na przyszłość, celach i marzeniach, jakie masz do spełnienia. Pobądź w tym błogim obrazie przez chwilę.

A teraz popatrz na to wszystko jeszcze raz i wyobraź sobie gości, którzy witają Twoje marzenia serią z kałasznikowa, granatnika, czołgu czy nalotem. Wyobraź sobie wszystkie te wspaniałe rzeczy, które posiadasz – o przepraszam posiadałeś, właśnie wybuchła bomba, ale jest zapach prochu. Nie jest tak źle! Wyobraź sobie te wszystkie fajne miejsca, w których spędzałeś czas. – Teraz kupy gruzu. Zobacz swoich bliskich, słabych, złamanych, walczących już nie o szczęście, tylko o przeżycie. Widzisz swojego znajomego, bomba zabiła mu dzieci. Uciekasz, przemierzasz niezliczoną ilość kilometrów w nadziei lepszego jutra. Docierasz zmarnowany do innego, obcego, lepszego kraju. Zamykają drzwi. Gdzie teraz iść? Co począć? Wracasz, nie docierasz do swojego starego domu, giniesz w drodze.

Uchodźcy.

Za i przeciw – Pomagać, czy nie?

Dobrego jutra dobrym ludziom.

Sławomir Piekarski.