Zdarzają się jednak wyjątki – we Wrocławiu żyje pewien w pełni zresocjalizowany były więzień – Sebastian Zaręba. Pomimo nieuleczalnej choroby pracuje po siedemnaście godzin dziennie z podniesioną głową, ponosząc nadal konsekwencje wcześniejszych czynów.
Jednak historia ta nie kończy się happy endem. Spłacając należności czynszowe popełnił fatalną w skutkach pomyłkę, przeoczył mianowicie podwyżkę opłat czynszowych, a błąd naprawił po miesiącu. Jej konsekwencją będzie utrata dachu nad głową. Życie nauczyło Sebastiana, że za swoje błędy trzeba płacić i przyjmuje tę naukę z pokorą, lecz z tą sytuacją pogodzić się nie potrafi. Przyczyną jego bezdomności ma być bowiem zaległość w kwocie 5 zł, którą natychmiast po dostrzeżeniu swojej pomyłki uiścił wraz z kwotą czynszu za kolejny miesiąc.
Osoby empatyczne uważają, że chorobliwy legalizm Gminy Wrocław zniszczy życie człowieka, a bezduszność urzędników w niniejszej sprawie woła o pomstę do nieba. Pozbawiony uczuć propaństwowiec zauważy z kolei potężne marnotrawstwo pieniędzy podatników – najpierw państwo polskie wydało setki tysięcy złotych na ściganie, osądzenie, a wreszcie utrzymanie więźnia w zakładzie karnym, przyniosło to o dziwo efekty (pomimo ogólnej słabości systemu), po czym ma szansę zostać zaprzepaszczone z powodu 5 zł.
Jednym słowem, jakby na sprawę nie patrzeć – kompromitacja władzy.