Dlaczego nie uczymy się z historii i nie wyciągamy właściwych wniosków… Popełnianie tych samych błędów, które prowadzą do konfliktów militarnych i niekończących się wojen, w wyniku których giną niewinni ludzie, a ci którym uda się przeżyć, skazani są na niewyobrażalne cierpienia.
W ostatnich dziesięcioleciach to prawdziwa epidemia, która zdaje się nie mieć końca, konflikt zbrojny goni następny, ledwo skończy się jedna wojna, w jej miejsce wybucha następna. Najbardziej wkurzające jest to, że wszystko to jest uzasadnione dążeniem do wolności, o którą zabiegają państwa biorące udział w konflikcie. Enigmatyczne uzasadnienia agresji zmierzają do odhumanizowania określonych grup ludzi – wrogów, ponieważ taka polityka daje przekonanie o słuszności swojego postępowania.
Tylko co z konsekwencjami takiego postępowania, najlepsze analizy najwybitniejszych polityków nie są w stanie przewidzieć reakcji ludzi zagrożonych utratą życia.
W dobie współczesnego dorobku cywilizacji, technika umożliwiła śledzenie na bieżąco ważnych wydarzeń za pośrednictwem telewizji, radia. Dawniej pewne okoliczności nie mogłyby zostać ujawnione opinii publicznej, a dziś?
Najpierw śledzimy w różnego rodzaju programach informacyjnych wydarzenia z konfliktów zbrojnych, w wyniku których umierają na naszych oczach ludzie, a następnie odczuwamy lub wydaje nam się, że odczuwamy konsekwencje w naszym otoczeniu.
Co z tym robimy, poza uważnym śledzeniem tych informacji?
Oburzamy się oczywiście, żałujemy ludzi i w bólu wewnętrznie się z nimi łączymy. Jesteśmy usprawiedliwieni, bo nie jesteśmy pozbawieni empatii, ale we własnym sumieniu do końca nie jesteśmy tego pewni, czy aby robimy dostatecznie wiele. Odpowiedź jest oczywista, nasze działania są niedostateczne, ponieważ w dalszym ciągu, to co nas gorszy, staje się normą, która przesuwa kolejne granice naszej tolerancji. Nasza enklawa spokoju może w każdej chwili zostać zaburzona i jeżeli wziąć pod uwagę historię świata, z całą pewnością to nastąpi, dlatego tak ważne jest, aby przeciwstawiać się okrucieństwu w momencie, w którym go zaobserwujemy, aby móc samemu oczekiwać pomocy.
Ostatnie wydarzenia w Syrii, Iraku, Afryce, przyczyniły się do emigracji dziesiątek tysięcy ludzi uciekających przed wojną i głodem,. Nie mając wyboru, ryzykując własnym życiem, które i tak jest zagrożone, starają się dotrzeć do upragnionego „raju” Europy.
Przeładowane statki, tratwy, nieprzystosowane do przewożenia takich ilości ludzi toną w wodach morza.
W samym 2014 roku 3200 ludzi poniosło śmierć próbując dostać się w taki sposób do Europy. Dla ludzi odpowiedzialnych za biznes przemytniczy (zorganizowane grupy przestępcze), imigranci sprowadzeni są do towaru, który nie jest na tyle wartościowy, aby zadbać o jego bezpieczeństwo. Mimo wspólnych działań Wspólnoty i Sojuszu Północnoatlantyckiego, nie udało się podjąć wspólnej walki z przemysłem przemytniczym. W Europie przez pewien czas starano się nie zauważać problemu, licząc pewnie na to, że rozwiąże się sam. Jednak ogrom ludzi, którzy migrowali do najbliższych krajów, do tej pory do Europy według ONZ dotarło 250 tysięcy imigrantów, spowodował, iż państwa w których obszarach przebywają imigranci, zaczęły się domagać współdziałania innych państw Unii.
Tysiące uchodźców, które wylądowały na włoskich plażach, próbuje następnie dostać się do Austrii i Niemiec, nierzadko nie posiadając w ogóle pieniędzy. Przebywający we francuskim Calais imigranci, by dostać się na brytyjską stronę kanału La Manche, włamują się do tirów albo starają się dostać do biegnącego pod kanałem tunelu, którym kursują szybkie pociągi do Londynu, wskakując na jadący pociąg.
Problem więc zaczęto zauważać. Komisja Europejska przeznaczyła na pomoc imigrantom z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu do 2020 r. 2,4 miliarda euro rozpisane na 23 programy. Ponadto zwróciła się do państw członkowskich z apelem, aby dobrowolnie przyjmowali imigrantów.
Polska zobowiązała się do przyjęcia 2 tysięcy osób, na co Komisja Europejska przeznaczyła 70 milionów euro.
Wiele państw postrzega imigrantów jako niewygodny problem, od którego należy się zdystansować. Węgry wmawiają swoim obywatelom, że imigranci to terroryści, usprawiedliwiając budowę muru z Serbią. Tą drogą podąża wiele państw europejskich, licząc, że to ich uchroni przed napływem imigrantów. W Grecji, Anglii, Niemczech zawiązały się straże obywatelskie w celu wyłapywania „niechcianych”, a nawet dochodzi do eskalacji przemocy między miejscowymi a przybyłymi.
Sytuacja jest bardzo poważna, bo z jednej strony państwo ma obowiązek zapewnić swoim obywatelom bezpieczeństwo i możliwość spokojnego życia, z drugiej jako kraj cywilizowany, demokratyczny, stojący na straży humanitarnych wartości, nie może pozostawić imigrantów samych sobie, gdy znaleźli się już na terytorium ich kraju.
Niech nie zwiedzie nas iluzja, że po pierwsze ta sytuacja nas nie dotyczy, po drugie, że nie mamy wpływu na to, co się dzieje.
Każdy człowiek może zacząć od własnego podwórka przeciwstawiając się ignorancji decydentów, wspomagając organizacje zajmujące się pomocą imigrantom, podejmując inicjatywy, które mogą pomóc tym ludziom.
Media zdominowane są przez informacje, które mają kształtować określoną świadomość, a więc nie zapominajmy, aby poddać własnemu przemyśleniu to, co widzimy i słyszymy.
Pamiętajmy także, że na sąsiednim podwórku trwa wojna, w której giną niewinni ludzie.